Zakręt za zakrętem, samochody balansują na krawędzi przepaści. Od czasu do czasu trafi a się wielobarwna świątynia na kółkach.
Pył wdziera się przez uchylone okna. Koła wysłużonego busa skaczą po dziurawej drodze wzbijając chmury kurzu. Wciska się on w nozdrza i oczy pasażerów. Za oknem księżycowy krajobraz - strzeliste skalne ściany, wyższe szczyty pokryte całoroczną czapą lodu i śniegu. Jadę wraz z Pakistańczykami pasażerskim busem, drogą w centralnej części gór Karakorum.
Gdy wyjeżdżamy z zakrętu, prawie od razu wpadamy w następny. Wciąż rzuca nas z boku na bok. Na mijanej przez nas przydrożnej hałdzie gruzu, po prawej stronie drogi pojawia się niebieska tablica z białym napisem: "Po prawej stronie mordercza góra Nanga Parbat". Ponad lasami i ciemnoszarymi skałami wznosi się biała ściana dziewiątej pod względem wysokości góry na świecie.
Droga, którą się poruszamy to legendarna i niebezpieczna (pochłonęła więcej ofiar niż Nanga Parbat) Karakorum Highway - najbardziej chyba malownicza droga świata, a na pewno najwyżej położona międzynarodowa trasa. Łączy Pakistan i Chiny.
Jej budowę rozpoczęto w 1966 roku. Człowiek podjął się największego wyzwania od czasów budowy piramid i muru chińskiego. Rzesza inżynierów i 30 tysięcy robotników równocześnie z obu stron rozpoczęli prace. Od razu nazwano ją drogą przyjaźni. Do dziś na skalnych ścianach można znaleźć hasła o międzynarodowym braterstwie. Góry nie dały się łatwo okiełznać. Budowniczych nękały trzęsienia ziemi, lawiny, surowe zimy. Za pomocą ciężkiego sprzętu i dynamitu czyszczono kolejne kilometry. Pracownicy ginęli spadając w przepaście, przygniatani przez zsuwające się z góry głazy. Przy trasie w miasteczku Ganesh stoi obelisk - pamiątkowa tablica informuje o 318 zabitych i 314 ciężko rannych budowniczych pakistańskich. Inne źródła mówią o ponad 800 ofiarach.
Z chwilą rozpoczęcia budowy, od razu ruszyły prace remontowe. Gdy w jednym miejscu kładziono nową nawierzchnię, w innym już ją naprawiano po uszkodzeniu przez lawinę bądź podmyciu przez strumień. Budowę zakończono w 1986 roku. Powstało ponad 1000 km krętej drogi, wybudowano ponad 100 mostów. Prace na dobre nigdy się jednak nie zakończyły. Wzdłuż całego odcinka postawiono bazy dla ekip remontowych i magazyny ciężkiego sprzętu. Jadąc samochodem wciąż mija się robotników łatających dziury, kopiących kanały odwadniające lub usuwających głazy. W okolicy miasteczka Passu spychacze walczą ze zwałami lodu z pobliskiego lodowca. To właśnie w tym miejscu zatrzymują się turyści, by przejść się po najdłuższym linowym moście świata. Ponad 180 metrów stalowych lin, pomiędzy którymi wplecione są drewniane stopnie, spina brzegi rzeki Hunza.