Przykład kartki formatu A4, której powierzchnia równa jest powierzchni styku czterech opon z asfaltem - jest tyleż znany, co sugestywny. Pozwala zdać sobie sprawę, jak bardzo nasze bezpieczeństwo zależy od jakości opon i stanu ich bieżnika.
Jednym z kluczowych zadań bieżnika jest odprowadzanie wody - nawet kilkudziesięciu litrów w ciągu jednej sekundy. Co może się zdarzyć, gdy bieżnik nie jest w stanie nadążyć z usuwaniem deszczu spod opony? Wtedy warstwa zalegającej na jezdni wody zaczyna działać jak poduszka hydrauliczna o wielkiej sile (zwana klinem wodnym), dążąc do oderwania koła od jezdni. Dzieje się tak, gdy jedziemy ze zbyt dużą prędkością lub gdy bieżnik opony jest już mocno wytarty.
Pod wpływem wody powierzchnia styku opony z jezdnią zmniejsza się i w końcu opona odrywa się od jezdni, niesiona na filmie wody o grubości zaledwie kilku milimetrów. To jednak wystarcza, by kierowca stracił kontrolę nad samochodem. O tym, jak taka sytuacja jest niebezpieczna, przekonał się każdy, kto choć raz na prostym odcinku drogi wjechał z niewielką prędkością w głęboką kałużę wody.
Stan nawierzchni polskich dróg, gdzie woda po intensywnych opadach deszczu często zalega w koleinach, sprawia, że musimy bardzo uważać, by nie wpaść w poślizg spowodowany aquaplaningiem. Krytyczna jest pora roztopów, kiedy woda z topniejącego śniegu dosłownie zalewa jezdnię. Sytuacji nie ułatwia fakt, że nigdy nie wiadomo jak głęboka jest kałuża. Jeśli woda tryskająca spod kół uderza w podwozie i wnętrze błotników z donośnym szumem, a kierownicę mocno "ciągnie" - oznacza to, że do aquaplaningu już tylko jeden mały krok.
Komentarze
auto motor i sport, 2008-04-14 09:12:51
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?