Oczywiście druga młodość samochodu niesie korzyści dla klientów i ich portfeli. Weźmy takie Audi A2 – cóż z tego, że kiedy wchodziło do produkcji (1999 r.) chwalono je za nowatorskie rozwiązania służące zmniejszeniu masy (dzięki aluminiowym elementom konstrukcji A2 ważyło mniej niż 900 kg!). Nawet jeśli jednobryłowe nadwozie z fantazyjnie zakończonym, panoramicznym dachem wpadło w oko klientom, to nie byli oni skorzy do płacenia 60 tys. zł za auto rozmiarów Skody Fabii, w czasach, gdy ta Fabia kosztowała 35 tys. zł... Teraz za Audi A2 w przyzwoitym stanie z końcowych lat produkcji (2003–2005) zapłacimy poniżej 20 tys. zł.
Jeszcze bardziej niż Audi w swoich wizjach odleciała kilka lat temu Toyota z modelem iQ, który miał być konkurencją dla Smarta. Dwuosobowy maluch za 55 tys. zł? Wolne żarty, nawet na Zachodzie ludzie niekoniecznie byli przekonani do wykładania na dilerski stół takiej kwoty. Zupełną porażką okazała się próba, podjęta przez Astona Martina, sprzedawania tejże Toyoty z logo Astona i pod nazwą zmienioną na Cygnet. Taki zabieg miał obniżyć średnią emisję CO2 aut brytyjskiej marki i przy okazji dać szansę klientom pozbycia się aż 160 tys. zł! Dzisiaj Toyotę iQ można mieć za 1 ceny, która obowiązywała w salonie w 2009 r., Aston natomiast jest zjawiskiem więcej niż rzadkim. Na europejskim portalu ogłoszeń samochodowych znaleźliśmy trzy takie auta, każde w cenie około 1/3 niższej od wyjściowej.
Z pewnością Cygnet będzie za 10-15 lat rodzynkiem dla kolekcjonerów. Bardziej przystępnym klasykiem może się okazać Renault Avantime. To arcyoryginalne połączenie vana i coupé wyjechało z fabryki w liczbie ok. 8,5 tys. egzemplarzy. Po dwóch latach produkcji Francuzi zrezygnowali z Avantime’a, który jako nowy kosztował 160 tys. zł (w wersji 3.0 V6). Teraz jeśli trafimy na używany egzemplarz, można go mieć nawet za mniej niż 20 tys. zł. To chyba dobry moment na inwestycję, bo ptaszki ze świata kolekcjonerów ćwierkają, że ceny Avantime’a nie tylko przestały spadać, ale wkrótce zaczną rosnąć.
Po przejęciu Chryslera przez Fiata pierwszym dzieckiem tego związku była Lancia Thema – jako nowa również niezbyt popularna, bo kosztowała powyżej 200 tys. złotych (z silnikiem V6). Klienci nie chcieli jednak kupować Chryslera 300 ze znaczkiem Lancii, dlatego Włosi niedawno zakończyli produkcję Themy. Trochę szkoda, bo była wygodną i oryginalną limuzyną. Teraz można ją mieć za 50% wartości nowego egzemplarza – a mówimy o aucie z 2012 roku, więc całkiem nowym.
Podobnie ma się rzecz z innym modelem włoskiego koncernu – Fiatem Stilo. Egzemplarze z ostatniego roku produkcji (2007) można kupić za 11-13 tys. zł. Dla porównania, Golf V z tego samego roku kosztuje dwa razy tyle, a Kia Cee’d jest droższa od Fiata o 7-8 tys. zł.
Na następnych stronach pokazujemy osiem samochodów, które nie zyskały popularności jako nowe, przeważnie z powodu zbyt wysokiej ceny. Część z nich szybko wycofano z oferty, ale dzisiaj dają szansę zakosztowania luksusu w przystępnej cenie. Może warto dać im i sobie tę szansę?