Opona to nie tyle część samochodu, co materiał eksploatacyjny. A więc, prawie jak paliwo w baku, ma się z każdym kilometrem zużywać. Zupełnie błędna jest opinia, że opony, na których da się przejechać 100 tys. km są świetne. Jeśli osiągają taki wynik, to, jak podeszwy, są za twarde. A to oznacza, że w krytycznej sytuacji nie wykonają polecenia kierowcy, nie skręcą wystarczająco, nie zahamują przed przeszkodą, nie uchronią od poślizgu. Dowodem – fakt, że skrajnym – jest sport, gdzie miękkie opony potrafią wszystko. Ale i w wyścigach, i w rajdach po godzinie nie istnieją. Opony, jak żywność, mają ograniczony „czas przydatności do spożycia”. Ale producenci jak ognia unikają konkretnej daty. Jedynie „zaleca się” nie używać opon starszych niż 5–7-letnie. Przy intensywnej eksploatacji opony skończą się wcześniej.
Przy jeździe spacerowej widać na rynku „jeszcze dobre” opony bardzo stare. (A oznakowanie nie odróżnia opony 3-letniej od 13-letniej!) Łatwiej widać zwykłe, eksploatacyjne zużycie, a więc czy bieżnik ma jeszcze rowki, czy jest już łysy. Polski kodeks drogowy wymaga, by te rowki były głębsze niż 1,6 mm. Mierzy się to specjalnymi przyrządzikami, często dodawanymi do opon za darmo, lub przez obserwację podwyższonych punktów w rowkach opony.
Szukasz opon? ---> Znajdź i wybierz najlepsze dla siebie
Zużycie opon tylko w pewnym stopniu zależy od przejechanego dystansu, równie ważne są stan geometrii zawieszenia, wyważenie kół i styl jazdy ich właściciela – ostra jazda skraca ich żywotność nawet kilkakrotnie. Ważne jest też właściwe ciśnienie w oponach. Zbyt niskie – to przedwczesne zużycie bocznych krawędzi bieżnika, z gwarancją nietrafienia przy większej szybkości w zakręt (podwijanie się opon, więc większe kąty znoszenia) oraz miażdżący wzrost zużycia paliwa; zbyt wysokie ciśnienie – to gwałtowne zużycie środka bieżnika i gwarancja poślizgu przy ostrych zakrętach i hamowaniach. Nie warto ryzykować. Dobór opon to rzecz trudna. Trochę kwadratura koła.

Księga szyfrów
Wszelkie istotne dla zdrowia lub bezpieczeństwa produkty (np. żywność) muszą mieć obecnie komplet ważnych dla klienta informacji. Uparcie wyłamuje się z tego motoryzacja. A oponiarze w szczególności. Absolutnie podstawowe dla bezpieczeństwa parametry, a więc dopuszczalna prędkość, dopuszczalne obciążenie (!), czy data produkcji są dziwacznie zakodowane, a termin „przydatności do użycia” w ogóle nie jest uwidoczniony. Kosztem bezpieczeństwa podnosi to mit wiedzy tajemnej oponiarzy, bo nikt normalny ściągi z tymi symbolami w portfelu nie nosi. Dwa najważniejsze parametry – średnica i szerokość – mają formę karykaturalną: szerokość w milimetrach, a średnica osadzenia w calach. Bardzo ważny dla bezpieczeństwa wskaźnik twardości mieszanki bieżnika, poza oponami sportowymi, zwykłym klientom podawany nie jest.