Handlarz to osobnik, który zawodowo sprowadza auta z zagranicy albo (i) ma komis w kraju i za wszelką cenę chce maksymalnie zarobić na używanym towarze takiej sobie jakości. Owszem, nie każdy prywatny importer czy właściciel komisu podsuwa klientom podpicowany złom, ale w kontaktach handlowych z nimi musisz być szczególnie czujny. Jeśli chcesz mieć większą pewność – o całkowitą trudno przy używanych autach – kupuj od prawdziwych pierwszych właścicieli, ewentualnie szukaj aut w komisach przy salonach dealerów. I zawsze bądź z kimś niezaangażowanym uczuciowo w transakcję, kto spojrzy na wszystko chłodnym okiem.
Powoli poprawia się stan używanych aut oferowanych do sprzedaży w Polsce. Zdaniem Wojciecha Baszyńskiego, rzeczoznawcy samochodowego, większość aut, które zjawiają się w autoryzowanych stacjach obsługi (ASO) na sprawdzenie przed transakcją rzeczywiście nadaje się do kupienia. Czasami coś trzeba naprawić, ale rzadkie są przypadki dyskwalifikacji ze względu na stan techniczny. Na taką kontrolę w ASO przyjeżdżają wprawdzie młodsze auta, w wieku 6-10 lat, jednak warto odnotować pozytywną tendencję.
Nie trzeba ASO, aby przekonać się, czy samochód jest bezwypadkowy – to największa obawa kupujących. Wystarczy pojechać do jakiegokolwiek serwisu, który ma dobre urządzenia do badania geometrii podwozia. Na geometrii wszystko wyjdzie, ale trzeba pamiętać, iż taki pomiar ma sens tylko w autach bez luzów w zawieszeniu. Na kolejnych stronach prezentujemy porady, jak nie dać się wykiwać przy kupnie auta z drugiej ręki. Poza podstawowymi sprawami, opisujemy historie mniej popularne: raporty związane z numerem VIN, odnotowywanie przebiegu na stacjach kontroli pojazdów, czy regionalne różnice w cofaniu liczników.
Gdzie najbardziej kręcą liczniki?
Najuczciwiej jest na Mazurach
Firma Motoraporter przygotowuje raporty o używanych autach. Jej eksperci często mają podstawy sądzić, że podawany przebieg badanych aut nie jest prawdziwy. Najwięcej zastrzeżeń mieli do samochodów sprzedawanych w woj. mazowieckim (55%), najmniej do tych z woj. warmińsko-mazurskiego – tylko 2%. Dalej są: świętokrzyskie (9%), lubuskie (9%), podlaskie (11%), śląskie (12%), podkarpackie (14%), kujawsko-pomorskie (14%), pomorskie (16%), lubelskie (17%), opolskie (30%), łódzkie (33%), małopolskie (35%), zachodniopomorskie (40%), wielkopolskie (45%), dolnośląskie (47%) i mazowieckie (55%). Średnia ogólnopolska wyniosła 44%.
– Większość naszych klientów deklaruje, że chciałaby kupić auto, które ma przebieg niższy niż 200 tys. km – mówi Marcin Ostrowski, prezes spółki Caliope, właściciela marki Motoraporter. – Nieuczciwi sprzedawcy wiedzą o tym i „korygują” licznik, zawile tłumacząc, że zmuszają ich do tego wysokie wymagania kupujących. Polskie prawo nie zakazuje cofania liczników. Karalne jest tylko nieinformowanie o tym kupującego. Szkoda, że sprzedawcy w większości przypadków nie „pamiętają” o przekazaniu tej istotnej informacji.
Od kogo kupować?
Szukaj pierwszych właścicieli
Jak poznać, że w internecie, niby prywatnie, ogłasza się handlarz? Prosto – mówisz przez telefon, że jesteś zainteresowany samochodem. „Ale którym?” – jeśli usłyszysz taką odpowiedź, na 99% to handlarz. – Samochód w dobrym stanie i niezbyt stary jest zawsze poszukiwany, ale droższy – mówi Jacek Gnoiński z Info-Eksperta, firmy wydającej katalogi z cenami używanych aut. Pierwszy właściciel to ktoś, kto kupił nowe auto u dealera w Polsce lub – znacznie rzadziej – za granicą. To najcenniejsze „źródło”. Uwaga, handlarze nadużywają określenia „pierwszy właściciel”, tłumacząc, że chodziło im o pierwszego właściciela w Polsce, a nie w ogóle, pisząc zaś „serwisowany w ASO” mają na myśli, że kiedyś był.
Zaznaczają też „kupiony w salonie” – bo przecież zawsze jest jakiś salon, a „skórzaną tapicerkę” wpisują ot tak, dla zwiększenia liczby odsłon. Czasami pierwszy posiadacz zostawia swój samochód w komisie, np. w rozliczeniu za nowy. Kupowanie tam auta jest bezpieczne, choć na pewno zapłacisz więcej. Dealer przyjmując auto do komisu sprawdza jego dokumenty i stan techniczny. Jednak sam też sprawdź, co się da.
Kupując auto z internetowego ogłoszenia od któregoś z kolei właściciela, na giełdzie, czy w zwykłym komisie, jesteś zdany na siebie. Unikaj superokazji, bo przeważnie kończą się superwydatkami. Oczywiście jeśli auto miało stłuczkę lub było przytarte, a nie jest naruszona jego konstrukcja, nie dyskwalifikuj go z góry. Jeżeli są faktury za naprawę, dowiesz się, co wymieniono albo reperowano.
Benzyna czy diesel?
Zależy od gustu i upodobań
Nasi eksperci są jednomyślni – wybór silnika benzynowego czy wysokoprężnego zależy od tego, co kto lubi i do czego się przyzwyczaił. Można tylko dodać, że kierowcy chcący mieć święty spokój z autem, powinni wybrać benzynowy, jako mniej kłopotliwy w eksploatacji. Z kolei amatorzy używanych diesli liczą na to, że utrata wartości dotknęła poprzednich właścicieli i że kiedyś łatwej będzie „ropniaka” sprzedać.