O napędzie elektrycznym jeszcze nigdy nie mówiło się tak dużo. A to dopiero początek, bo w najbliższych latach będzie się mówić jeszcze więcej. Dlaczego? To, że złoża paliw kopalnych za kilkadziesiąt lat się wyczerpią doskonale wiadomo, ale nawet jeśli ropy i gazu miałoby starczyć na lat kilkaset albo dłużej, samochody elektryczne i tak byłyby dziś gorącym tematem. Bardziej bowiem niż o uniezależnienie się od ropy, chodzi obecnie o poziom emisji.
Silniki elektryczne mają obnizyć poziom emisji w miastach
Kilka słów wprowadzenia w kwestię emisji spalin. W wypadku związków szkodliwych trująco działa nie ich ilość, lecz stężenie (masa związku w określonej objętości). A w samochodowych realiach stężenie zależy od ilości rur wydechowych na km2. Bardziej szkodzą gęsto upakowane samochody w miastach, niż taka sama ich ilość na wolnym, większym obszarze, gdzie ich spaliny są szybko rozrzedzane. W skali globalnej, dla środowiska zagrożenie się nie zmienia, ale lokalnie, w obszarach zurbanizowanych, od dawna narasta. W miastach nie dość, że samochodów jest dużo, to na domiar złego poruszają się w sposób nieekonomiczny i przy tej samej ilości przejechanych kilometrów produkują wielokrotnie większą ilość szkodliwych składników spalin niż wyprodukowałyby poruszając się z odpowiednim, "zdrowym" obciążeniem silnika. Na dodatek, w każdym momencie jakiś procent aut nie do końca sprawny (zawsze tak było i zawsze tak będzie), a w tym wypadku z samochodami z ludźmi - jeden zakatarzony potrafi emitować tyle zarazków, co kilkudziesięciu zdrowych. szkodliwe składniki unoszą nad ulicami miast, które tak składa, że sąsiadują z chodnikami, na których tak się składa, mają zwyczaj przebywać dwunożne... i tak dalej.
Ponieważ chwilowo ludzi nie da się z chodników usunąć, ani poubierać w gazowe, trzeba się wziąć samochody. Tym to łatwiejsze, że firmy samochodowe uchodzą za niesamowitych bogaczy, więc niech się wykażą troską o społeczne działania swoich produktów. Są również inicjatywy i programy mające zachęcić do korzystania z komunikacji miejskiej albo i takie, które zniechęcić do korzystania z samochodów, np. osławione londyńskie "opłaty za zatłoczenie ulic". Stąd też konstruowanie charakteryzujących się zerową emisją spalin (w rzeczywistości bardzo bliską zeru) samochodów elektrycznych.
Z technicznego punktu widzenia, elektryczny napęd jest prosty jak drut. Dokładnie tak jak w zabawkach, wystarczy silnik, bateria i kawałek jakiejś przekładni (ta ostatnia nie jest absolutnie niezbędna). Sam silnik elektryczny jest wyjątkowo niekłopotliwy jeśli idzie o zastosowanie w takim pojeździe jak samochód. Bardzo wysoki moment obrotowy rozwija praktycznie od zerowych obrotów i utrzymuje w bardzo szerokim ich zakresie. Jak na swoje osiągi, ma nieduże wymiary, znacznie mniejsze niż silnik spalinowy. Co więcej, można skorzystać z jednego większego silnika albo kilku mniejszych i zamontować je w różnych miejscach, na przykład przy kołach. Przy czym nawet przy zastosowaniu kilku silników łatwo je zsynchronizować, by w zależności od sytuacji koła samochodu kręciły się z tą samą lub różną prędkością. Wreszcie, jeśli to konieczne, do silnika (silników) dodaje się przekładnię (przekładnie), najczęściej planetarną. Jej zwarta budowa umożliwia niemal dowolny montaż silnika, na przykład w tak nietypowym, ciasnym miejscu jak piasta koła.
Komentarze
auto motor i sport, 2009-01-09 11:49:32
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?