Pierwszy raz zimne poty oblewają nas na podjeździe na piętrowy parking. Próbujemy wspiąć się na trzecią kondygnację, a tu nasza Skoda Citigo zaczyna staczać się w dół! Jakim prawem?! Dźwignia skrzyni biegów znajduje się przecież w pozycji D. Sięgamy po hamulec ręczny i umiejętnie nim operując jakoś pokonujemy podjazd. Na tym mocne wrażenia się nie kończą. Wyjeżdżając z parkingu chcemy włączyć się do ruchu, ale zanim po naciśnięciu pedału gazu skrzynia wybierze właściwe przełożenie i auto ruszy z miejsca, samochody nadjeżdżające z lewej strony są już niebezpiecznie blisko. Sorry, macie rację, na waszym miejscu też byśmy trąbili.
Podobnie jak jej krewniaka VW Up!-a, Skodę Citigo można kupić ze zautomatyzowaną mechaniczną skrzynią biegów, w której pracą sprzęgła i zmianami przełożeń sterują siłowniki. Skonstruowano ją w oparciu o mechaniczną skrzynię pięciobiegową, dlatego dopłata w wysokości 2625 zł nie jest przesadnie wysoka. Tradycyjne skrzynie automatyczne bywają dwa razy droższe.
Zmiana biegów w Citigo trwa za długo
Niska cena tej przekładni to chyba jedyna jej zaleta. Nie dość, że nie radzi sobie ze stromymi podjazdami, to w sumie niezły komfort jazdy małą Skodą niweczą długie przerwy w dopływie siły napędowej spowodowane powolną zmianą biegów. Przy każdej powstają szarpnięcia wstrząsające głowami pasażerów, a ponieważ Citigo raz namyśla się krócej, a raz dłużej nim wybierze przełożenie, nie sposób wypracować sobie płynnego sposobu jazdy. Ręczna zmiana biegów niewiele zmienia, bo przełożenia wcale nie są wybierane szybciej.
Zautomatyzowana skrzynia z koncernu VW nie jest wyjątkiem. Z powodu swojej konstrukcji słabo spisują się także tego rodzaju skrzynie w autach innych marek. Obok VW i Skody w maluchach instalują je Citroën, Fiat, Peugeot, czy Smart. Ale nie wszystkie automaty w małych autach zasługują na krytykę.
Lepiej wybrać dobrą tradycyjną automatyczną skrzynię, w której siła napędowa bez szarpnięć przenoszona jest za pośrednictwem dwóch łopatkowych kół w kąpieli olejowej. W wielu małych samochodach stosuje się niewielkie czterostopniowe automaty, które z powodu długich przełożeń powodują wzrost zużycia paliwa nawet o 1 l/100 km. Ponieważ skrzynia automatyczna pochłania trochę siły napędowej (poślizg), nieduże motorki małych aut mają dość ciężkie zadanie. Dlatego automaty polecamy w zestawieniu z silnikami o mocy co najmniej 90 KM.

Dwusprzęgłowa – dobra do małych aut Takich problemów nie ma w wypadku aut ze skrzyniami dwusprzęgłowymi. Są to w zasadzie dwie skrzynie w jednej obudowie, gdzie za pomocą dwóch sprzęgieł przełożenia są zmieniane w ułamku sekundy, niemal bez jakiejkolwiek przerwy w dopływie momentu napędowego. Ponieważ skrzynie te mają sześć lub siedem przełożeń, nie powodują większego zużycia paliwa, jak to się dzieje w przekładniach zautomatyzowanych, a samymi biegami żonglują tak sprawnie i komfortowo jak klasyczne automaty. Skrzynie dwusprzęgłowe mają VW Polo, Alfa Romeo Mito i Ford Fiesta.
Skoro dodatkowe biegi potrafią spowodować zmniejszenie zużycia paliwa, to skrzynie bezstopniowe (CVT) muszą być spełnieniem marzeń każdego inżyniera. Moment napędowy jest w nich przenoszony najczęściej za pomocą stalowej taśmy znajdującej się pomiędzy dwoma kołami w kształcie stożków. Przełożenie wybierane jest płynnie (bezstopniowo), a auto przyspiesza bez szarpnięć.
Jednak z wyjątkiem krajów azjatyckich skrzynie CVT nie zrobiły dotąd kariery, bo są montowane w samochodach ze słabymi silnikami, które na wysokich obrotach są za głośne a ich osiągi pozostawiają sporo do życzenia. Wyjątkiem jest Toyota Yaris Hybrid, w której niezbyt mocny silnik benzynowy wspierany jest przez jednostkę elektryczną o sporej mocy (45 kW).