Jeśli nowe, ostrzejsze limity emisji dwutlenku węgla wejdą w życie, przyszłość wielkopojemnych silników o dużej liczbie cylindrów stanie się niepewna. Teraz modną dewizą staje się downsizing, czyli zmniejszanie pojemności skokowej. Bo małe, doładowane silniki zapewniają niskie zużycie paliwa bez konieczności rezygnacji z wysokiej mocy. Oczywiście, nie da się tego uzyskać bez turbosprężarek.
Te jednak borykają się z pewnym kłopotem - bez spalin nie ma doładowania. Skutkiem tej prostej zależności jest występowanie tzw. turbodziury. Gdy chce się przyspieszyć z niskich obrotów albo po zmianie obciążenia układu napędowego - kiedy brak jeszcze silniejszego strumienia spalin - silnik turbo potrzebuje chwili "zastanowienia". Chwila ta będzie tym dłuższa, im większa okaże się moc właściwa (moc uzyskiwana z 1 litra pojemności skokowej). Wielkość sprężarki jest bowiem pochodną mocy, a duże sprężarki wolniej przystępują do działania niż małe.
Turbodziura daje się szczególnie we znaki w małych silnikach o niskim momencie obrotowym, którego maksimum - z powodu opóźnienia w wytwarzaniu ciśnienia doładowującego - jest osiągane przy wyższych prędkościach obrotowych. Jednak istnieje na to lekarstwo - dawno wymyślone i teraz wydobyte z mroków pamięci. To turbina dwukanałowa, zwana też bliźniaczoprzepływową. Firma Borg Warner Turbosystems nazwała taki typ sprężarki Twin Scroll - z powodu jej dzielonych, przebiegających spiralnie kanałów.
Komentarze
auto motor i sport, 2007-11-27 13:42:54
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?