Sens istnienia automatycznych skrzyń biegów jest oczywisty – kierowca ma lżej, bo zamiast zmieniać biegi ręce trzyma na kierownicy, a pracę wykonuje za niego coraz doskonalszy automat. Przyjrzeliśmy się samochodom z pięciu klas, w których zastosowano różne rodzaje skrzyń biegów. Mamy BMW 3 z klasycznym automatem z przekładnią hydrokinetyczną, Mercedesa A oraz VW Tiguana ze skrzyniami dwusprzęgłowymi, Nissana Juke’a z przekładnią bez stopniową oraz zautomatyzowaną skrzynię mechaniczną w Skodzie Citigo. Każdemu z tych samochodów przeciwstawiamy taki sam model wyposażony w klasyczną skrzynię mechaniczną.
Automat – ofiara czarnego PR-u
Chociaż dwie trzecie europejskich kierowców nadal zmienia biegi ręcznie, coraz więcej z nich decyduje się na inne rozwiązanie. Pewnie dlatego, że skrzynie automatyczne są coraz bardziej dopracowane i jazda autem w taką skrzynię wyposażonym wcale nie sprawia mniej radości niż z „manualem” po prawicy. Większość uprzedzeń w stosunku do skrzyń automatycznych powstała w latach 80., gdy pierwsze automaty zaczęto montować już nie tylko w luksusowych limuzynach, ale też w popularnych modelach. W autach z silnikami o niskim momencie obrotowym trzystopniowa, „leniwie” zestopniowana automatyczna przekładnia nie mogła dawać satysfakcji. To wtedy powstało przekonanie, że automat spowalnia auto, że z jego powodu zużywa ono więcej paliwa i jest mniej dynamiczne. W wypadku współczesnych skrzyń biegów nic z tych rzeczy nie jest prawdą. Hydraulicznymi i elektrycznymi siłownikami w przekładniach automatycznych lub zautomatyzowanych steruje komputer, więc zmiany przełożeń są błyskawiczne. Nawet kierowca rajdowy w aucie z mechaniczną przekładnią nie potrafi szybciej zmienić biegu. Skrzynie biegów z dwoma sprzęgłami pozwalające na ręczną zmianę przełożeń łopatkami przy kierownicy dają smak sportowego stylu jazdy. Okazuje się też, że niektóre auta w nie wyposażone przyspieszają szybciej niż samochody ze skrzyniami mechanicznymi, czasami zużywają także nieco mniej paliwa.
Jako pierwsze, nowoczesne rozwiązania wprowadziło w 1997 r. Ferrari w modelu F355. Auto można było kupić z sekwencyjną zautomatyzowaną skrzynią biegów, stworzoną na bazie techniki stosowanej w autach Formuły 1. Po pociągnięciu za łopatkę przekładnia zmieniała przełożenie w ułamku sekundy. Jednak sekwencyjna skrzynia biegów w sportowym wydaniu pozostała wynalazkiem Dziewiątka na ekranie komputera to widok niezwykły – na razie można go oglądać tylko w Range Roverze Evoque’u Automatyczna skrzynia 9HP produkcji ZF jest przeznaczona do silników umieszczonych poprzecznie do osi pojazdu 9-biegowy automat pozwala jechać dynamicznie Chociaż kierowcy dopiero od niedawna przyzwyczajają się do 8-stopniowych przekładni automatycznych, już pojawiła się przekładnia z 9 biegami. Skonstruowała ją firma ZF specjalnie do Range Rovera Evoque’a (później będzie też stosowana w Dodge’u Dart). Taka skrzynia biegów pojawi się jesienią, my już ją wypróbowaliśmy. Nowa przekładnia o zmniejszonym tarciu wewnętrznym biegi zmienia szybko, zapewniając wysoki komfort jazdy. Krótkie przełożenia poszczególnych biegów oraz możliwość „przeskakiwania” niektórych z nich sprzyjają dynamice. Długie przełożenie dziewiątego biegu ma powodować, że na autostradzie samochód będzie zużywał mniej paliwa, a silnik pracował ciszej, bo wystarczą mu niższe obroty. zastrzeżonym dla nielicznych aut sportowych. Dzisiaj stosuje się ją coraz rzadziej, zastępując przekładnią z dwoma sprzęgłami.
Rośnie liczba przełożeń
To właśnie przekładniom sekwencyjnym i dwusprzęgłowym zawdzięczamy, że w ostatnich 10 latach także klasyczne automaty stały się znacznie lepsze. Nie tylko mają coraz więcej przełożeń, udało się też znaleźć sposób, żeby część momentu obrotowego silnika nie marnowała się w przekładni zamieniona bezproduktywnie w ciepło. Czasy zmiany przełożeń w kolejnych pokoleniach automatów są coraz krótsze, a zmieniać biegi można też łopatkami przy kierownicy, czyli bez odrywania od niej rąk. Dodatkowe zestawy kół zębatych (przekładnie planetarne) pozwalają dziś zestopniować biegi w sposób bliski teoretycznemu optimum, czyli stworzyć nieskończoną ilość kombinacji przełożeń. Do tego ideału najbardziej próbują się zbliżyć przekładnie bezstopniowe. Ponieważ nie mają zdefiniowanych biegów, silnik teoretycznie może zawsze pracować w najkorzystniejszym przedziale obrotów. Dzięki temu auto lepiej przyspiesza i lepiej wykorzystuje siłę napędową. Niestety, ponieważ silnik auta wyposażonego w taką przekładnię pracuje zbyt głośno, nie robią one na razie zawrotnej kariery, przeważnie wykorzystuje się je w samochodach hybrydowych.