Poprosiliśmy ośmiu kierowców w różnym wieku, jeżdżących dużo i chętnie, by przetestowali dla nas systemy w kompaktach, SUV-ach i autach klasy średniej. Na tapetę wzięliśmy systemy wspomagające nagłe hamowanie, sygnalizujące niezamierzony zjazd z wybranego pasa ruchu i ostrzegające przed pojazdem w martwym polu widzenia lusterka zewnętrznego. Byliśmy ciekawi czy naszym testerom uda się intuicyjnie stwierdzić, że system w ogóle jest włączony i działa. Na odpowiedź nie czekaliśmy długo – z wyjątkiem BMW 3 GT z osobnym świecącym się (gdy system jest włączony) przyciskiem – w każdym aucie trzeba było bawić się w Sherlocka Holmesa, by wyśledzić, jak też uruchomić automatycznego pomocnika. A przecież wystarczyło, żeby producent auta dał jasno do zrozumienia, kiedy system jest włączony oraz żeby stworzył możliwość szybkiego włączenia bądź wyłączenia asystenta, gdy bardziej przeszkadza niż pomaga.
Zapytaliśmy kierowców, z którego z badanych systemów byliby skłonni w ogóle zrezygnować. Prawie żaden nie wskazał na system monitorujący (za pomocą radaru) martwe pole. Ci, którzy dużo jeżdżą potrafią docenić, gdy ostrzega przed obecnością innego pojazdu na sąsiednim pasie, w tym akurat miejscu, którego nie obejmuje zewnętrzne lusterko. Ostrzeżenie przed zmianą pasa powinno być stopniowane – gdy inny samochód zbliża się do nas od tyłu albo już jest w martwym polu, sygnał powinien być dyskretny, gdy zaś mimo ostrzeżenia kierowca nadal zjeżdża ze swego pasa na sąsiedni – wskazany jest ostry alarm.
Pod tym względem testującym najbardziej spodobały się urządzenia Audi, Mercedesa i Volvo. System BMW według niektórych ostrzegał o niebezpieczeństwie zbyt mało energicznie. W A6 krytykowano działanie systemu, gdy bił na alarm – potrafił wtedy przestraszyć niektórych kierowców tak, jak nagle wyłaniający się z krzaków policjant z radarem. Za to ostrzeżenia przed obecnością auta w martwym polu, jakie serwowały Ford i Lexus oceniono jako zbyt delikatne. Do Hondy CR-V i Golfa ten akurat wynalazek nie jest dostępny – w wyposażeniu niemieckiego kompaktu ma się on pojawić w przyszłym roku.
Do obecności asystentów trzeba się przyzwyczaić. Na początku działają na nerwy.
Systemy utrzymujące auto na obranym torze jazdy i ostrzegające kierowcę przed niezamierzonym zjazdem z właściwego pasa do działania wykorzystują kamerę. Nie wszystkim testerom spodobało się jak pracują. Zwłaszcza jeśli podczas przejeżdżania przez linię oddzielającą pasy ruchu zamiast tylko ostrzegać, same odkręcały kierownicę we właściwą stronę. Tu linia pomiędzy przydatnością a irytacją kierowcy jest wyjątkowo cienka. Niektórzy twierdzili, że aktywny system utrzymywania toru jazdy na krętej drodze i na autostradzie może naprawdę uprzykrzyć życie kierowcy. Jednak systemy Audi, Volvo i VW działały niezawodnie, więc uzyskały wysokie oceny. W Mercedesie E doceniono z kolei duży zakres funkcji (kierowanie, hamowanie i ostrzeganie), za to w opinii niektórych działanie urządzenia nie do końca było przewidywalne.
Sprawdź jak powinna wyglądać pierwsza pomoc w wypadku.
Zdaniem wszystkich testujących system Lexusa, ostrzegający przed opuszczaniem właściwego pasa ruchu, włączał się do działania zbyt późno. Z kolei urządzenie BMW 3 o niebezpieczeństwie informuje jedynie poprzez drgania kierownicy, co oceniano różnie – dla jednych było to zbyt mało, według innych akurat tyle, ile potrzeba.
Wszystkie urządzenia badane w naszym teście mają zintegrowany tempomat utrzymujący stałą odległość od poprzedzającego auta. Jeśli jednak nie jest on włączony, żaden z samochodów nie dostarcza przekonującej graficznej informacji, czy auto znajduje się jeszcze w bezpiecznej odległości. Systemy Volvo i Forda (w obu można samemu wybrać moment, w którym mają wysłać sygnał ostrzegawczy) oceniono pozytywnie, o możliwości najechania na poprzedzający pojazd informowały odpowiednio wcześnie. Lexus GS ostrzegał za to zbyt późno, a Klasa E za rzadko i zbyt nieśmiało. Najwyraźniej Mercedes zrobił krok wstecz, bo kiedyś krytykowano go, że alarmuje zbyt pochopnie.
Tak testowaliśmy
Poprosiliśmy ośmiu kierowców – w różnym wieku, ale intensywnie korzystających z samochodów na co dzień – by po wyznaczonej trasie przejechali każdym z ośmiu badanych przez nas modeli. Mieli zwrócić szczególną uwagę na rodzaj ostrzeżeń wysyłanych przez systemy zamontowane w aucie, na niezawodność działania tych systemów oraz na to, czy ich praca nie okaże się po prostu irytująca. W sumie każdy z kierowców na specjalnym formularzu wystawił siedem pojedynczych ocen.