Podróże kształcą – możesz się na przykład dowiedzieć, że całodniowa jazda na wakacje z dziećmi, które nie mają się czym zająć to koszmar. Maluchy lubią rysować, starszaki słuchać muzyki przez słuchawki – jedne i drugie bez elektronicznych gier nie wsiądą do auta. A trzeba jeszcze zabrać słodycze, napoje, pluszowego misia i nagle okazuje się, że nie ma tego gdzie schować. A co z telefonami całej rodziny, portfelem, okularami przeciwsłonecznymi, chusteczkami, atlasem czy parasolem?
W dziesięciu samochodach z różnych klas próbowaliśmy zmieścić 30 drobiazgów – od cukierków, po książkę dla dzieciaków. Niestety, nie zawsze z sukcesem.
Kto wozi dzisiaj ze sobą atlas albo płyty CD? Przecież muzykę każdy ma w smartfonie, a bez nawigacji nie rusza się poza miasto – zdaje się, że tak rozumują projektanci samochodowych wnętrz, bo inaczej nie potrafimy sobie wytłumaczyć, dlaczego akurat na te przedmioty najtrudniej było znaleźć miejsce. A i tak wybraliśmy bardzo skromny zestaw map.
Bez kłopotu zmieściliśmy atlas w Dacii Duster, Fordzie C-Maksie, Mini Countrymanie, Skodzie Yeti i VW Golfie, bo mają szerokie kieszenie w drzwiach. W kieszeni BMW 5 Touring atlas zmieścił się tylko do połowy i każde otwarcie drzwi groziło tym, że wypadnie. W Audi A6 Avant i w Oplu Astrze Sports Tourer atlas pasował do schowka przed pasażerem, za to w Mercedesie B i w Maździe 6 w ogóle nie było go gdzie odłożyć.
Do dobrego łatwo się przyzwyczaić – kto raz podróżował autem, w którym zmieścił wszystko, co potrzebne, zawsze będzie się irytował, gdy w innym samochodzie mu się to nie uda. Nie, nie chodzi o to, żeby do kabiny upchnąć to, co do trzydrzwiowej szafy, ale komórkę, okulary przeciwsłoneczne, coś do picia i kilka cukierków kierowca ma prawo mieć pod ręką, zwłaszcza gdy podróżuje sam i nikt mu tych drobiazgów nie poda.
To, że w BMW 5 Touring, czyli wielkim i drogim kombi za ponad 185 000 zł, nie ma gdzie odłożyć butelki z wodą jest irytujące. Zwłaszcza że akurat przestrzeni w nim nie brak; w VW Golfie, który jest mniejszy, konstruktorzy jakoś rozwiązali tę kwestię. Okazuje się, że luksusem są nawet zwykłe kieszenie w oparciach foteli i niektórzy każą sobie za nie płacić dodatkowo, i to słono (w Mercedesie B aż 900 zł!). W autach, które w naszym teście uzyskały przyzwoite oceny tak naprawdę też byłoby co poprawić – po prostu zwiększyć liczbę schowków dla pasażerów podróżujących z tyłu. Dlaczego np. tak rzadko trafiają się uchwyty na kubki, do których byłyby w stanie sięgnąć dzieci zapięte w foteliku?