O wpół do drugiej w nocy na asfalcie toru Hockenheim pojawia świetlne logo „auto motor i sport”, główne zdjęcie do testu reflektorów jest więc gotowe. To nie dzieło Photoshopa – taki napis potrafią wyrzeźbić ze światła najbardziej zaawansowane technicznie reflektory, w tym wypadku Mercedesa. Rozwiązanie zastosowane po raz pierwszy w Klasie S Maybach to dzisiaj szczytowe osiągnięcie, możliwe dzięki diodom LED i coraz doskonalszym sposobom ich wykorzystania. Wiadomo, że LED-y mają wiele zalet – zajmują mniej miejsca niż na przykład żarówki halogenowe i dają stylistom większą swobodę w projektowaniu reflektorów. Poza tym produkcja LED-ów jest tańsza, okazują się one efektywniejsze z punktu widzenia zużycia energii, a dzięki temu, że mogą świecić około 10 tysięcy godzin, są w zasadzie wieczne. Mimo to większość samochodów, przynajmniej w podstawowych wersjach, wciąż wyposaża się w reflektory halogenowe.
Tak testowaliśmy
Parametry światła wyrażone w luksach i lumenach, zbadane podczas laboratoryjnych pomiarów, mają nieduże znaczenie w praktyce. Na drodze liczą się głównie zasięg i jasność strumienia światła oraz to, by nie oślepiało ono innych. Dlatego czterech testujących w wieku od 28 do 60 lat oceniało reflektory według tych samych kryteriów podczas nocnej jazdy zwykłą drogą – krętą i pełną wzniesień. Reflektory wyposażone w tzw. systemy adaptacyjne musiały też przejść próby na zamkniętym torze, podczas których sprawdzano ich reakcję na pojawiających się na jezdni przechodniów oraz innych uczestników ruchu.
![]() |
![]() |
Komentarze