No i znowu! Który to już raz dzisiaj? Ludzie bez żenady pstrykają smartfonami zdjęcia, nagrywają filmiki. Na drogach i bulwarach wokół jeziora Garda wczesnym rankiem zazwyczaj nie widać turystów, a przynajmniej nie ma ich do czasu, aż pojawią się Ferrari 488 Spider, Lamborghini Huracan LP 610-4 Spyder i McLaren 675LT Spider.
Sprawdź nasz test Ferrari 488 GTB
Wtedy fotografowie-amatorzy wyrastają jak spod ziemi. Przyciąga ich kosmiczny wygląd trzech sportowych aut, tych najbardziej ekstremalnych. Dla każdego stylista zaprojektował inny kostium. Na przykład ołówek projektanta McLarena tak długo szorował po papierze, szkicując przód nadwozia, aż auto zyskało swoisty uśmiech.
Sylwetka Lamborghini, przypominająca klin i pełna ostrych kątów, nawiązuje z kolei do tradycji showcarów firmy Bertone z lat 70. A Ferrari? Sam widok znarowionego konia w logo firmy budzi respekt. W przeciwieństwie do turystów nie musimy ograniczać się do podziwiania, fotografowania i wodzenia tęsknym wzrokiem za oddalającymi się autami.
![]() |
![]() |
![]() |
W przeciwieństwie do coupé, silnik V8 w Ferrari Spiderze jest schowany pod pokrywą | W czeluściach silnika Lambo kryje się 10 cylindrów. Nie zawsze wszystkie muszą pracować naraz | By zmniejszyć masę McLarena, nie przewidziano mechanizmu podnoszenia pokrywy silnika. Ani narzędzi |
Możemy wsiąść, poczuć je wszystkimi zmysłami, pomknąć gdzieś przed siebie. Otwieramy drzwi – te w Ferrari i Lamborghini uchylają się tradycyjnie, drzwi McLarena unoszą zaś demonicznie ku górze. Zręcznie wślizgujemy się do 488, opadamy głęboko w cienko wyściełany, wygodny skórzany fotel.
W Huracanie nie siedzi się aż tak nisko, także dlatego, że same fotele są nieco grubsze. Zupełnie odwrotnie w McLarenie, którego „kubły” wykonano z tworzyw z domieszką włókna węglowego.
Gdy tylko przestąpisz próg któregoś z tych aut, ono natychmiast cię wsysa, stajesz się jednym z elementów jego wytwornego, minimalistycznego wnętrza.
Królują w nim włókno węglowe i alcantara – materiały, bez których kabiny sportowych samochodów nie istnieją. Żaden szczegół wnętrza nie rozprasza uwagi kierowcy. Jest ekran przypominający tablet, na wąskiej konsoli pośrodku, i są dwa mniejsze po prawej i lewej stronie obrotomierza. To wszystko.
Przeżytki budzące sentymentalne wspomnienia – pod tym względem Lambo warte jest Ferrari i odwrotnie. W obydwu samochodach elementy obsługi zgromadzono przede wszystkim na kierownicy i obok niej – w Lamborghini łopatki do zmiany przełożeń dwusprzęgłowej skrzyni biegów sterczą z kolumny kierownicy.
![]() |
Wiatr nawet nie zdąży wpaść do wnętrza tych aut, huk silnika – owszem. Na szczęście |
Urządzeń analogowych w Huracanie nie ma żadnych, wszelkie informacje są wyświetlane na centralnym monitorze, a kierowca decyduje, które uzna za najważniejsze i skonfiguruje ekran tak, by pojawiły się w nim na pierwszym planie.
Na tablicy rozdzielczej Ferrari centralne miejsce zajmuje obrotomierz, po jego prawej i lewej stronie znajdują się wyświetlacze systemu multimedialnego oraz ekrany pokazujące dane o wielkości ciśnienia powietrza doładowującego, czasie reakcji turbosprężarki i o jej wydajności.
Tak, w Maranello trwa właśnie pełny odwrót od silników wolnossących, za to u Lamborghini w Sant’Agata nadal trzymają się kochających wysokie obroty V-dziesiątek.