Jedno Porsche w teście - zdarza się. Dwa do porównania - też dałoby się załatwić. Zgromadzić w jednym miejscu i czasie całą gamę - to już wyczyn. Skorzystaliśmy z wakacyjnej przerwy produkcyjnej zakładów Porsche w Lipsku. Przyfabryczny tor (z homologacją FIA!) mieliśmy tylko dla siebie. W zwykłe dni, od rana do wieczora, niemal bez przerwy testuje się tu 100% świeżo wyprodukowanych samochodów. Wtedy tor dla siebie mają tylko zawodowi kierowcy Porsche. Tym razem w zawodowców wcieliliśmy się właśnie my.
Patryk - nasz sympatyczny "przewodnik" - zna tor jak własną kieszeń. W Porsche pełni funkcję instruktora instruktorów. Doskonale wie, którym modelem, w którym miejscu można tu pojechać pełną bombą, a przed którym zakrętem trzeba zwolnić, żeby pełnym ogniem wejść w kolejny. Do zaprezentowania nam toru wybrał, wydawałoby się najmniej odpowiedni, chociaż najmocniejszy z "naszej" kolekcji model - 400-konną Panamerę 4S. Mój redakcyjny kolega, Romek Popkiewicz, dla którego motoryzacyjny świat mógłby się zaczynać i kończyć na Porsche 911, położył łapę na 385-konnej Carrerze S. Do wyboru zostały 255-konny Boxster, 320-konny Cayman S oraz Cayenne S Hybrid, którym przyjechaliśmy do Lipska, dysponujący zespołem napędowym o łącznej mocy 380 KM. Wybrałem Caymana.
Wyposażona w 4,8-litrową widlastą ósemkę i napęd na cztery koła, Panamera 4S z instruktorem za kierownicą rusza z takim impetem, jak gdy by ktoś "pomógł" jej z tyłu solidnym kopniakiem. Mimo masy własnej wynoszącej niemal dwie tony, szacowna limuzyna robi setkę w 5 sekund!
Carrera S waży aż o 500 kg mniej, ale od 0 do 100 km/h przyspiesza szybciej zaledwie o mrugnięcie okiem - w 4,7 s. Jej sześciocylindrowy bokser jest bardziej wyżyłowany - z pojemności o litr mniejszej niż silnik Panamery 4S uzyskuje jedynie 15 KM mniej. Tylnonapędowy wzorzec samochodowego metra, dzięki znakomitemu zawieszeniu i tylnym oponom o rozmiarze 295/30 ZR19 ani ułamka sekundy nie traci na zbędne buksowanie kołami podczas gwałtownego przyspieszania w pogoni za znikającym punktem - Panamerą. W Porsche 911 Carrerze S każdy koń mechaniczny służy do napędu auta. Żaden się nie ociąga.
Pozostawiony na pastwę losu - z "tylko" 320 KM w dwuosobowym Caymanie S, który w sprincie do setki osiąga czas 5,2 s, czyli rozpędza się wolniej niż czteroosobowa limuzyna "made by Porsche" - zabezpieczam tyły. Od początku "jadę swoje" i nie próbuję nawet oglądać się na to, gdzie już są Panamera i Carrera. Po paru zakrętach okazuje się, że nie uciekły zbyt daleko i wciąż mam z nimi kontakt wzrokowy. Bajeczny układ jezdny Caymana i niepowtarzalne brzmienie boksera pozwalają cieszyć się każdym zakrętem. Nie trzeba od razu "dziczyć" po torze, a już tym bardziej po zwykłej drodze, aby przekonać się o tym, jak niewyobrażalnie dużo potrafi "zwykłe" Porsche.