Nie ma chyba aut bardziej działających na zmysły niż kabriolety. Szczególnie gdy są to pojazdy mające tak piękną kartę w historii motoryzacji, jak Alfa Romeo Spider i Opel GT. Pierwsza z nich, o klasycznej linii nadwozia narysowanej przez Pininfarinę, sławę zyskała dzięki filmowi "Absolwent" z 1967 roku, w którym za kierownicą Alfy zasiadał sam Dustin Hoffman. Znamienny jest także fakt, że w produkcji, w prawie niezmienionej formie, pozostawała aż 27 lat! Żywot Opla GT trwał zdecydowanie krócej, bo tylko pięć lat (od 1968 do 1973 roku), ale do tej pory w pamięci znawców motoryzacji pozostaje slogan reklamujący auto: "Tylko latanie jest piękniejsze".
34 lata temu, gdy Opla GT wycofywano z produkcji, porównanie obu modeli byłoby niemożliwe. Powód? GT występowało prawie wyłącznie jako coupé, choć przez krótki czas oferowano także wersję targa ze zdejmowaną środkową częścią dachu. Historia lubi płatać figle, dlatego GT A.D. 2007 powstaje jako roadster z ręcznie składanym dachem. I podobnie jak jego poprzednik, produkowane jest w Stanach Zjednoczonych.
Można by rzec, że oba auta więcej dzieli niż łączy - Alfa jest znacznie droższa, większa, ma stały napęd na cztery koła, elektrycznie składany dach i bogatsze wyposażenie seryjne. Sekret tkwi w czym innym - moc silników jest bardzo zbliżona, a wiatr w obu autach może rozwiewać włosy z identyczną niemal intensywnością. I jeszcze jedno - po takie zabawki nie się- gają zwykli obywatele, tylko fani czterech kółek, ludzie, dla których jazda autem ma być przede wszystkim przyjemnością, a za tę jedyną w swoim rodzaju radość czerpaną z podróżowania bez dachu przehandlowaliby nawet teściową.
Opel GT (tak naprawdę to Saturn Sky) pod swoją skórą kryje typową amerykańską technikę. Jego nadwozie spoczywa na ramie przestrzennej, silnik umieszczony jest wzdłużnie z przodu i przenosi moc na tylną oś. Gdyby między przednimi kołami znalazł się typowy, 8-cylindrowy small block, mielibyśmy do czynienia z prawdziwą klasyką. GT musi jednak wystarczyć jednostka napędowa z mniejszą o połowę liczbą cylindrów i o pojemności ledwie dwóch litrów. O to, by jazda nie była monotonna dba zaawansowana technika, a mianowicie układ zmiennych faz rozrządu oraz turbosprężarka typu Twin Scroll, zasilająca osobnymi kanałami po dwa cylindry. Serce Spidera (jak i Opla) karmione jest przez bezpośredni wtrysk paliwa oraz uzyskuje bardzo zbliżoną moc (260 wobec 264 KM) - i na tym kończą się cechy wspólne. 3,2 litra pojemności, 24 zawory i 6 cylindrów powinno grać jak z nut. A nie gra!
Więcej szczęścia dostarcza jazda Oplem. Alfa ważąc 1845 kg (!) cierpi na taką nadwag ę, jak duża część Amerykanów, a przełożenia jej precyzyjnej skrzyni biegów są zbyt długie. (W Oplu mechanizm ten działa mniej precyzyjnie, ale drogi prowadzenia drążka są krótsze.) W efekcie, w próbach "ze stoperem" Spider przegrywa ze znacznie lżejszym GT (1415 kg) z kretesem. O ile od 0 do 100 km/h Alfa przyspiesza o sekundę dłużej niż jej przeciwnik, bo w 7,3 s, to im dalej w las - tym gorzej. Gdy wskazówka prędkościomierza Opla mija pole zaznaczone jako 180 km/h, ta w Alfie oscyluje wokół 165 km/h. Spider nie nadąża za Oplem także w próbach elastyczności. Jego silnikowi po prostu brakuje tego zęba, tej nutki sportowego zacięcia, która sprawiałaby, że przy każdym dodaniu gazu na ustach kierowcy pojawiałby się błogi uśmiech. Czarę goryczy przelewa horrendalne zużycie paliwa. Na tej samej trasie i przy tym samym stylu jazdy GT potrafi spalić aż o 5 litrów mniej benzyny na 100 km - 9,8 l, zamiast 14,8! Tylko jedna rzecz przemawia za "włoszką" - ścieżka dźwiękowa z basami dominującymi w niskim i średnim zakresie obrotów.