Trzeba sporo fantazji, żeby produkcję najpopularniejszego modelu przenieść z Niemiec do Meksyku, którego mieszkańcy raczej swobodnie podchodzą do życia. Niemcy jak widać tę fantazję mają, choć przez pierwszy okres produkcji inżynierowie z Ingolstadt będą patrzeć Meksykanom na ręce. Audi Q5, którymi jeździliśmy, pod każdym względem prezentują poziom, do jakiego przyzwyczaiły nas nowe modele, np. Q7. 400 Nm zapewnia Q5 dobrą, ale nie ekscytującą dynamikę
Pozycja za kierownicą jest bardzo dobra, fotele wygodne, a widoczność znacznie lepsza niż w limuzynie, np. A4. Kabinę (przestronną, jeśli podróżują w niej cztery osoby) wykończono
materiałami wysokiej jakości. Do auta wsiada się łatwo; bagażnik ma pojemność 550 litrów, czyli jest o 10 litrów większy niż dotychczas.
Silniki nie pozwalają ekscytować się nadzwyczajną dynamiką (czekamy na wersję SQ5 z mocnym dieslem, mówi się też o benzynowej odmianie RS), ale są elastyczne i oszczędne. Dwulitrowy 190-konny diesel palił średnio około 7 l/100 km, 3-litrowy V6 TDI o mocy 286 KM nawet nieco mniej.
![]() |
Wystrojowi wnętrza bliżej do tego z modelu Q7 a nie np. A4. Przednie fotele mogą mieć funkcję masażu, ale i bez niej są bardzo wygodne |
Jednostki te są świetnie wyciszone. Zarówno dwusprzęgłowa przekładnia (S tronic, 7 biegów, oferowana do wszystkich silników oprócz topowego diesla), jak i automatyczna (8-biegowy Tiptronic) wyprzedzają myśli kierowcy, pracują bez ociągania i pozwalają zapomnieć o istnieniu skrzyni mechanicznej.
Q5 opcjonalnie może mieć zawieszenie pneumatyczne z regulacją w zakresie 60 milimetrów, amortyzatory o zmiennej sile tłumienia nierówności i sportowy mechanizm różnicowy. Układ jezdny bardzo stara się, z dobrym skutkiem, ukryć masę samochodu, którego nadwozie pozostaje stabilne. Zawieszenie świetnie tłumi nierówności, o ile nie jest włączony tryb Dynamic, który utwardza amortyzatory.