Jest wiosna 1990 roku, dość ciepła zresztą, na torze testowym „auto motor i sport” robi się nawet gorąco. Od emocji. Między pachołkami wyznaczającymi slalom i na wyścigowym torze swoimi możliwościami popisują się dwa sportowe auta, o jakich marzy każdy kierowca – Ferrari 348 tb z nowym silnikiem V8 o mocy 300 KM oraz Porsche 911 Carrera 2, pod którego maską dudni 250-konny bokser. W Carrerze debiutuje też wspomaganie kierownicy. Kierowcy testowi rozpływają się z zachwytu nad sprawnością i prędkością pokonywania zakrętów przez sportowe bolidy. Jest wiosna 2013 roku, cholernie zimna zresztą. Na torze testowym „auto motor i sport” między pachołkami wyznaczającymi slalom grzeją opony dwa sportowe kompakty. Nowe Audi S3 oraz BMW M135i xDrive mają w sobie coś, co sprawia, że ich po prostu pożądasz. A to pragnienie łatwiej spełnić niż sen o Ferrari i Porsche, bo obydwa, chociaż nietanie, kosztują 3,5 raza mniej niż ekstremalny duet Ferrari–Porsche.
Trzeźwo patrząc, S3 i M135i xDrive to jedynie skrojone pod kątem większej dynamiki jazdy wersje zwykłych wielkoseryjnych modeli. Tylko że mają pod maską 300 i 320 KM, czyli tyle samo, a nawet nieco więcej niż Ferrari 348 tb i 911 Carrera sprzed dwudziestu trzech lat.
Audi nie daje rady silnikowi BMW
Rzędowy sześciocylindrowiec to jest po prostu rzędowy sześciocylindrowiec – świetny silnik, nawet jeśli cała dorabiana doń ideologia, jakoby z powodu lepszego wyważenia taka jednostka pracowała bardziej równomiernie niż silnik o czterech cylindrach, przestała mieć dzisiaj znaczenie. Inne współczesne silniki wcale nie powodują większych wibracji.
Silnik S3 wzmacnia swoje brzmienie przepuszczając je przez głośnik, ale nie staje się od tego rzędową szóstką
Zamontowany wzdłuż osi pojazdu sześciocylindrowy trzylitrowy turbo w BMW „jedynce” bez problemu kręci się do 7000 obr/min, a rozpędza auto z takim impetem (4,9 s do setki), że kierowcę zatyka z wrażenia. Z potęgą rzędowej szóstki nie potrafi dać sobie rady czterocylindrowy dwulitrowy silnik turbo montowany w Audi S3, i to mimo że wykonany jest naprawdę świetnie. Na pewno czterocylindrowa, umieszczona poprzecznie do osi auta, jednostka napędowa Audi budzi respekt swoim dźwiękiem. W przegrodę oddzielającą komorę silnika od kabiny pasażerskiej wbudowano tzw. sound actuator, czyli głośnik wzmacniający brzmienie jednostki napędowej. Można go jednak odłączyć – S3 jest wtedy o kilka decybeli cichsze niż silnik BMW M135i. Odrobinę lepiej reaguje też na dodanie gazu. Zaawansowana technika (bezpośredni wtrysk do układu dolotowego i komór spalania, zmienne fazy rozrządu wszystkich zaworów) sprawiają, że silnik S-trójki (doładowywany ciśnieniem o wartości 1,2 bara) chętniej reaguje na dodanie gazu, zapewnia solidny zastrzyk mocy już od najniższych obrotów, a przede wszystkim zużywa o wiele mniej benzyny – 9,6 l/100 km zamiast 10,8 l/100 km, jak w BMW M135i.
BMW M135i xDrive (w wersji z napędem na cztery koła jest droższe od zwykłego M135i o 19 500 zł) z wielopłytkowym sprzęgłem elektromechanicznym okazuje się po prostu za ciężkie. Waga pokazuje 1,6 tony, czyli o 134 kg więcej niż w wypadku Audi S3. Dopiero moc o 20 KM większa niż w Audi sprawia, że liczba KM przypadająca na jeden kilogram masy jest w obydwu samochodach podobna.