Poziom napuszenia jest absolutny. Jeden wygląda jakby Cayenne uwiódł Boxstera, drugi zaś jakby X6 zaciągnęło na bok X3. A może na odwrót. W każdym razie zarówno Macan, jak i X4 są tak przepoważne, że w piaskownicy lajfstajlowych SUV-ów powietrze stało się gęste.
Upraszczając nieco sprawę, wybór tak naprawdę kończy się na tym, w którym lepiej się czujesz albo którego chciałbyś oglądać przed swoim garażem. Zakładając, że miałby to być właśnie jeden z tej dwójki, żeby nie było tak prosto, do samopoczucia dorzucamy jeszcze dwie fundamentalne dla nas rzeczy – jakość silnika i osiągi oraz zawieszenie i właściwości jezdne. A o wszystkim i tak zadecyduje testowa punktacja. A więc po kolei.
Kabiny – dwa różne światy
Dwie kompletnie różne koncepcje wnętrza. Stylizacji nie oceniamy, bo gust to rzecz indywidualna. Znakiem szczególnym architektury wnętrza BMW jest scentralizowany system obsługi, z jednym wielofunkcyjnym przełącznikiem i z wysoko umieszczonym ekranem. Styl inżyniersko-logiczny, nowoczesny i mający tę konsekwencję, że deska rozdzielcza wygląda minimalistycznie.
Porsche ma swój pomysł na kabinę, który zresztą przewija się przez wszystkie modele marki, a polega na tym, że układ konsola/tunel środkowy tworzą coś w rodzaju lotniczego kokpitu najeżonego – takie można odnieść wrażenie – tak dużą liczbą przycisków, ile tylko da się zmieścić. Przy czym aby uzyskać ów „kokpitowy” Natomiast kiedy idzie o ilość miejsca w kabinie, o kilka groszy lepiej wypada Macan, nieco bardziej przestronny, w każdym razie tak stwierdzą pasażerowie jadący z tyłu.
Dynamika – silnik BMW górą
Silniki mają identyczną pojemność oraz liczbę cylindrów, tyle że jednostka BMW jest rzędowa (oczywiście), natomiast silnik Porsche to V6. Obydwa silniki mają identyczną moc 258 KM i prawie taki sam maksymalny moment obrotowy (580 Nm Porsche przy 560 Nm BMW) – i przy okazji są najlepszym dowodem na to, że nie samymi suchymi parametrami silnik żyje. Turbodiesel Porsche pochodzi oczywiście z magazynu Audi, ma do pary bardzo szybką przekładnię dwusprzęgłową, zapewnia niezłe osiągi – 6,2 s do setki to w aucie tego typu wszystko, czego na co dzień potrzeba – i ogólnie jest dobry, a chwilami nawet ociera się o bardzo dobry. Macan z tym silnikiem oraz jego połączeniem dynamiki i ekonomii to najbardziej przekonujące Porsche napędzane przez turbodiesla – znacznie bardziej niż jest to w wypadku Cayenne’a oraz Panamery.
![]() |
![]() |
![]() |
Kabina BMW, czyli przełącznikowy minimalizm plus bardzo nowoczesna i ultrafunkcjonalna obsługa | Zegary BMW to klasyka klasyki. Natomiast dolna część tablicy przyrządów to jeden szeroki wyświetlacz | Możliwość wyboru trybów jazdy to jeden z najlepszych bajerów w BMW. W „eco pro” zużycie paliwa mocno spada |
Problem tylko w tym, że silnik BMW jest doskonały, lepszy pod każdym względem, przy czym nieduża różnica 0,3 s w przyspieszeniu do setki (na korzyść X4) nie oddaje całej różnicy między tymi jednostkami. BMW jest bardziej dynamiczne, moment obrotowy ma rozłożony w wyraźnie szerszym zakresie obrotów, szybciej reaguje na gaz i, jeśli ktoś uprze się, by go tam zapędzać, okaże się też, że ma wyczuwalnie mocniejszą „górę”. Na dodatek silnik BMW jest też bardziej oszczędny, chociaż średnia testowa różnica 0,2 l/100 km nie jest specjalnie duża.
Na drodze – Macan bierze rewanż
Macan odgrywa się natomiast na drodze – i to z nawiązką. Nie jest dobry ani nawet bardzo dobry, ale bardzo zwyczajnie niewiarygodny. Wrażenie jest tym lepsze, że technicznie SUV Porsche został przecież oparty na konstrukcji Audi Q5, które pod względem właściwości jezdnych jest nie wiele więcej niż tylko kompetentne. Natomiast Macan wykonuje cuda. Owszem, testowy egzemplarz miał zestaw potężnych Michelinów Latitude Sport 3 o rozmiarze 265/45 R20 z przodu i 295/40 R20 z tyłu (opcja), ale poziom przyczepności jaki prezentował, nie mógł wynikać z samego tylko ogumienia. Największy sukces Porsche polega na tym, że można odnieść wrażenie, iż Macan robi wszystko bez wysiłku. Ostry skręt – proszę bardzo, duża siła boczna – tym lepiej, jeszcze większa – nie ma problemu.