Statystyczna polska rodzina wybiera raczej modnego SUV-a, ale takich, które potrzebują prywatnego autobusu wciąż nie brakuje, choćby po to, by czasem wyskoczyć z przyjaciółmi na weekend. Amatorzy vanów, nawet jeśli nie wykorzystują wszystkich miejsc na co dzień, często wybierają wersje siedmiomiejscowe na wszelki wypadek – bo i tak auta te mają ogromne bagażniki, a czasem dodatkowe miejsce się przyda. Do testu wybraliśmy więc trzy modele z pierwszej dziesiątki najpopularniejszych vanów w Polsce, każdy wymyślony na innym kontynencie.
Peugeot ma największą kabinę
Pod względem wymiarów nadwozia prym wiedzie oczywiście „amerykanin” – Chevrolet Orlando jest dłuższy od Peugeota 5008 o 12 cm, a od Toyoty Verso aż o prawie 20 cm. I ma najmniej nudne nadwozie z wyraźnie zarysowanym przodem, dodającym sylwetce muskulatury. „Francuz” jest od niego o włos szerszy i o dwa włosy wyższy, a w stylizacji nadwozia stawia na elegancję. Toyota prezentuje się najskromniej, zarówno pod względem rozmiarów, jak i stylistyki, choć po ostatnim face liftingu nie wygląda już tak bezpłciowo – samurajskie spojrzenie skośnych oczu, a w naszym przypadku także intensywny kolor nadwozia, sprawiają, że mocno przyciąga uwagę przechodniów.
Nawiew powietrza na tylną część kabiny to obowiązkowy element wyposażenia tak dużego auta
Jednak niezależnie od tego, jak bardzo stara się kusić wyglądem i mimo największego rozstawu osi, „japonka” ustępuje konkurentom ilością miejsca wewnątrz. Różnica jest szczególnie odczuwalna w trzecim rzędzie foteli. Każde z testowanych aut ma w podłodze bagażnika schowane miejsca nr 6 i 7 (w Verso za dopłatą 990 zł, w 5008 – 3100 zł), które rozkłada się jednym ruchem ręki. W Orlando siedzi się na nich całkiem komfortowo, w 5008 nawet przyzwoicie, ale w Verso brakuje miejsca na nogi. Problem poniekąd rozwiązuje możliwość przesuwania do przodu foteli drugiego rzędu, ale wtedy siedzący tam pasażerowie będą wbijali kolana w oparcia przednich foteli.
Samo zajmowanie miejsca na dodatkowych fotelach zasługuje na chwilę uwagi. Najwygodniej wsiada się do Peugeota – siedziska skrajnych foteli drugiego rzędu unoszą się do góry (jak w fotelach w kinie) i całość przesuwa się do przodu. Unoszone siedzisko przyda się także, gdy trzeba przewieźć wysoki przedmiot, który nie może leżeć – np. rododendron do ogródka. W Toyocie i Chevrolecie najpierw „łamie się” oparcie, a potem unosi siedzisko – jak w wielu zwykłych samochodach. W obu wypadkach wsiada się całkiem wygodnie, ale trzeba pogimnastykować się odrobinę bardziej niż w 5008. W Orlando na złożenie dwumiejscowego fragmentu kanapy warto zarezerwować więcej siły. By uchronić stopy pasażerów przed przypadkowym przygnieceniem, uniesioną kanapę podpiera niewielki amortyzator gazowy.
Bagażniki tylko przeciętne
W siedmiomiejscowych odmianach testowanych modeli bagażniki nie szokują pojemnością. Najmniej połknie Verso – za dwoma rzędami foteli zostało 440 litrów pojemności na bagaże. Gdyby posadzić pasażerów na wszystkich fotelach, zostaje go jeszcze 155 l. W Orlando w tym samym wariancie zostaje zaledwie 101 l, a przy pięciu pasażerach bagażnik pomieści 466 l ekwipunku. Największą przestrzenią dysponuje 5008 – z dwoma ostatnimi fotelami schowanymi w podłodze pozwala na zapakowanie 580 litrów bagażu. Ale ma najmniejsze dopuszczalne obciążenie (585 kg), podczas gdy konkurenci dźwigną prawie 50 kg więcej. Verso w testowanej wersji pod podłogą bagażnika wozi jeszcze koło zapasowe. 5008 i Orlando mają zestawy naprawcze.