Jeszcze nie tak dawno jeżdżenie minisamochodem z segmentu A było w eleganckim świecie źle widziane. W Ameryce nawet gorzej niż źle. Samochód to przecież podstawowy symbol statusu majątkowego. Ale kryzys wielu wyleczył z tej choroby. Jeszcze cztery lata temu segment minisamochodów stanowił 5% rynku światowego. Dziś już dwa razy więcej. Ilość ludzi wydających swoje (najczęściej jednak pożyczone) pieniądze z umiarem, a nie z fasonem, to grupa coraz ważniejsza. Chevrolet przez 100 lat swego istnienia nie był championem w tej konkurencji, ale potem zawarł związek z koreańskim Daewoo, posiadaczem nie najlepszej reputacji biznesowej, ale nieźle zorientowanym w obszarze małych samochodów, a jego dzieła - Tico, a potem Matiz - miały dobrą opinię na całym świecie. Chevrolet, wchłaniając Daewoo, z zaciekawieniem obejrzał małe samochodziki i nie był przeciw, a nawet za. Przygarnął, usynowił, dopuścił do herbu i nazwiska, a szumne modernizacje rozpoczął od spraw najprostszych i najtańszych - przemalowania nazw na samochodach. I tak z poczciwego Daewoo Matiza/FSO Matiza powstał dumny Chevrolet Matiz, Chevrolet Joy i wreszcie po większym face liftingu zupełnie niezły Chevrolet Spark. Dziś, gdy i on się opatrzył i zestarzał, wielki Chevrolet uznał, że pora na nowego Sparka. Sam się na małych autach do dziś zna niespecjalnie, więc zadanie trafiło oczywiście do Korei, do dawnego zespołu projektowego Daewoo. Zadanie ambitne - stworzyć auto zupełnie nowe, na nowej płycie podłogowej i z nowymi silnikami, znacznie nowocześniejsze. Nadal małe i tanie - idealnie wycelowane w kryzysową klientelę. I tak uniwersalne, by dzięki masowej produkcji, bez modyfikacji, sprzedawać je absolutnie na całym świecie.
Założenia designerskie konkretne - auto ma być wyraziste, w liniach ostre i dynamiczne, a więc inaczej, niż poczciwe starsze rodzeństwo: Tico, Matiz i pierwszy Spark. Założenia inżynierskie od lat niezmienne - samochód mały, zwinny, ale kategorycznie 5-drzwiowy i 5-miejscowy, w dodatku z przyzwoitym bagażnikiem. Gdy na światowej premierze z kluczykami w garści podszedłem do pierwszego nowego Sparka, zrobił na mnie dobre wrażenie. To już nie Matiz, ale całkiem ładnie i zgrabnie zaprojektowana bryła. Dobrze wygąda z każdej strony. Przód udał się szczególnie - to zasługa ogromnych, dynamicznie zarysowanych reflektorów: są wyraziste i na długie lata będą wizytówką modelu. Z boku auto wygląda też dynamicznie, a wizytówką tej strony jest brak nakładek na drzwiach. Wygląda to nawet ładnie i "czysto", ale w dużych aglomeracjach nie wróży nic dobrego, chociaż niewątpliwie zmniejszy bezrobocie u dealerów i lakierników (chroniczne szpachlowanie wgnieceń i poprawianie lakieru - murowane!). Chociaż majsterkowicze - wrogowie masowych produktów gotowych - na pewno coś tam przyczepią. Jak na produkt tworzony z udziałem internautów (taki demokratyczny pomysł - prawie 2 mln współtwórców!) to jest to feler doprawdy niewielki.
Komentarze
~Arczi, 2010-10-01 15:45:33
~Marian, 2010-03-28 16:24:21
auto motor i sport, 2010-02-19 08:13:34
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?