Trzy auta, trzy różne crossovery, jeden wspólny cel: dać ludziom coś innego niż zwykły rodzinny kompakt, zaspokoić potrzebę posiadania modnego, bezpiecznego i niebanalnego samochodu. Sprawdzamy, które z testowanych aut – Citroën C4 Cactus, Kia Soul, czy Mitsubishi ASX – ma najwięcej argumentów skłaniających do wydania 70 tys. zł.
Kia jest większa niż wygląda
Najmłodsze dziecko francuskiej marki to jeden z najbardziej odjechanych stylistycznie crossoverów ostatnich lat. A przy okazji jeden z najtańszych, mimo że (przynajmniej z zewnątrz) wcale taniości nie widać. Widać za to odwagę projektantów – wąskie LED-y do jazdy dziennej na najbardziej prominentnym miejscu z przodu Citroëna Cactusa, wielkie plastikowe nakładki na drzwiach, zdobiące i chroniące przed otarciami nadwozia, oraz lakiery w żywych kolorach. W kategorii „dla tych, co lubią, by było ich widać z daleka” z Cactusem może konkurować tylko Nissan Juke.
Kię Soul można by polecić tym, co także lubią się pokazać, ale są bardziej nieśmiali – jej pudełkowate nadwozie nie jest aż tak wyzywające, ale właśnie ta sześcianowatość w świecie obłych, aerodynamicznych konstrukcji, wyróżnia Soula pośród innych aut i zapowiada najforemniejsze, praktyczne wnętrze.
![]() |
|
![]() |
![]() |
Najlepszy kompromis między oryginalnością a praktycznością. Plus za ekran między zegarami, minus za płytki bagażnik | |
Mitsubishi natomiast postawiło na stylizację najmniej krzykliwą, ale kojarzącą się jednoznacznie z terenówką. Lekko wybrzuszone błotniki ASX-a i plastikowe wstawki w zderzakach sugerują, że niestraszny mu zjazd z utwardzonego szlaku, ale jak w wypadku konkurentów, silnik napędza tylko przednie koła, więc na wyglądzie off-roadowe zdolności ASX-a się kończą (żeby nie było – rywali również). Do tego Mitsubishi jest wyraźnie większe od obydwu konkurentów, ale nie odstaje od nich ceną – dlatego znalazło się w naszym teście.
W środku Cactusa czuć oszczędność
Wnętrze Mitsubishi również nie porywa stylistyczną pomysłowością i tylko żeby nie użyć słowa „nudne”, opiszemy je jako klasyczne. Za to od razu daje się polubić za sporą przestrzeń dla wszystkich podróżujących, za wygodne (mimo niepozornego wyglądu) fotele i za obszerny bagażnik. By maksymalnie rozciągnąć ten ostatni, nadkola obudowano najmniej jak się da, przez co bagażnik stał się nieforemny. Podobny problem jest w Soulu. Obydwa auta mają podwójną podłogę, która dzieli przestrzeń ładunkową na dwie części.
![]() |
|
![]() |
![]() |
Plus za wygląd kokpitu, minus za funkcjonalność. Plus za panele na drzwiach, minus za najwęższy bagażnik | |
Wada to, czy zaleta – zależy od potrzeb użytkowników. W ASX-ie w tylnych drzwiach nie przewidziano żadnych kieszeni, więc pasażerowie wszelkie drobiazgi będą wozić na kolanach. W podobnie ułożonym, ale jednak bardziej fikuśnym wnętrzu Kii klasyczny układ elementów jest urozmaicony okrągłym wyświetlaczem klimatyzacji oraz kierownicą z efektownie rozmieszczonymi przyciskami. Mimo mniejszego rozstawu osi, kabina Soula nie ustępuje przestrzenią ASX-owi, różnice widać tylko w pojemności bagażnika. Najbardziej kwadratowy, spośród trzech aut, otwór drzwi ułatwia zajmowanie miejsc na kanapie, a kieszeń w drzwiach pomieści butelkę z wodą. Wygodne przednie fotele najlepiej przytrzymują ciało. Słowem – Soul ma najbardziej dopracowane wnętrze.
Citroën przy obydwu konkurentach wygląda jak z innego świata. Zamiast zegarów – wyświetlacz z cyfrowym prędkościomierzem, ale bez obrotomierza. Na konsoli centralnej tylko kilka przycisków, bo większość funkcji obsługuje się za pomocą dotykowego ekranu. Schowek po prawej stronie otwiera się do góry, jak wieko skrzyni, a na drzwiach zamiast klamek znajdują się skórzane paski. W pierwszej chwili mówisz „wow”, ale po dłuższej chwili zaczynasz rozumieć dlaczego Cactus jest najtańszy w tym towarzystwie. Kierownica – regulowana tylko w jednej płaszczyźnie, tylne szyby – tylko uchylane, oparcie kanapy – składane, ale za żadne pieniądze nie dzielone.