Chyba nikt już nie pamięta, czy to producenci wmówili klientom, że potrzebują podwyższonych, udających terenówki aut, czy też klienci sami domagali się samochodów, z których mogliby na swoich sąsiadów spoglądać z góry. Pewnie jedno i drugie. W każdym razie crossovery zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. A teraz wyrósł kolejny – Citroën C4 Cactus.
Design – tego jeszcze nie grali
W Citroënie idzie nowe – zapowiedzią zmian w stylizacji francuskich aut, które jeszcze do niedawna prezentowały zachowawczy styl, był van C4 Picasso. Teraz pałeczkę w sztafecie oryginalnie stylizowanych modeli przejmuje C4 Cactus. Na ulicy wygląda jakby urwał się z jakiegoś tajemniczego toru, gdzie producenci dopiero testują swoje nowe projekty.
Obły przód z trzema „piętrami” świateł nawiązuje nieco do przodu C4 Picasso, ale tylko trochę. Tym, co odróżnia Cactusa nie tylko od Picasso, ale też od wszystkiego, co dotychczas widział motoryzacyjny świat, są nakładki Airbump na bokach nadwozia (dostępne w trzech kolorach – czarnym, czekoladowym i szarym) zrobione z termoplastycznego poliuretanu, z kapsułami powietrza w środku. Ten seryjny element wyposażenia ma znaczenie estetyczne i praktyczne – na parkingu trafiony drzwiami innego auta Cactus ma szansę wyjść z opresji bez zadrapań. Lakiernicy nie będą zadowoleni.
Mimo 3-cylindrowego silnika, w kabinie Cactusa jest zaskakująco cicho – i na postoju, i na autostradzie.
C4 Cactus to coś pomiędzy Citroënami C3 a C4. Jego rozstaw osi wynosi 2,6 m i jest na tyle duży, by między osiami zmieściła się obszerna kabina dla pasażerów, tylko otwierany elektrycznie dach (opcja) ogranicza przestrzeń nad głowami. Miejsca zarówno na wysokości barków, jak i nóg jest pod dostatkiem – czterech dorosłych i wcale nie niskich facetów może spokojnie podróżować nawet na długich dystansach. O niewielu autach, których nadwozie mierzy nieco ponad 4 m (w wypadku Cactusa – 4157 mm) można tak powiedzieć.
Konstrukcja – kilogramy w dół
Bardzo ważne przy konstruowaniu Cactusa było obniżenie masy. Francuski crossover musi więc obejść się m.in. bez 6-biegowej skrzyni, napędu 4x4 (podobnie jak Renault Captur), otwieranych tylnych okien (da się je tylko uchylić) czy obrotomierza (nie ma go nawet za dopłatą). Brak dwóch pierwszych elementów nie zaskakuje, dwóch ostatnich – owszem. Mimo to Citroën nie sprawia wrażenia auta taniego, w którym liczyła się przede wszystkim oszczędność. Cactus w środku wygląda atrakcyjnie, a przytulny klimat w kabinie tworzy m.in. miękkie w dotyku poszycie górnej części deski rozdzielczej i drzwi.
Wyposażenie – może być bogate
W Ciroenie C4 Cactus będą trzy odmiany wyposażenia (Live, Feel i Shine), a do nich, za dopłatą będzie można zamówić m.in. kamerę cofania, asystenta parkowania, panoramiczny dach (bez zasłony, ale z powłoką, która zapewnia niską przepuszczalność promieni słonecznych) czy system Multicity, który pozwoli ściągać aplikacje przydatne w podróży (np. TripAdvisor). W standardzie każdej wersji znajdzie się 7-calowy ekran dotykowy.