Ten test dedykujemy wszystkim, którzy na pytanie kiedy zaczyna się ludzkie życie nie odpowiadają, że w chwili poczęcia, lecz gdy dzieci dorosną i opuszczą dom. Tak twierdzą ci, którzy wiedzą, co to ranne wstawanie, wożenie dzieci do szkoły, do lekarza, na popołudniowe zajęcia z muzyki, jaka to przyjemność wyprawiać się z maluchami do marketu po nowe ubrania, bo te kupione przed kwartałem już są za małe.
Potrzeby transportowe rodziny najlepiej spełniają właśnie vany – wiemy, że nie są sexy, ale mają pojedyncze składane fotele, bagażniki, które można powiększyć, mieści się do nich dziecięcy wózek (bez potrzeby składania go), a koszty utrzymania takiego samochodu da się jeszcze wytrzymać.
Niedawno do rodziny kompaktowych vanów dołączył pięciomiejscowy Citroën, który za dodatkowe 2000 zł może stać się samochodem dla siedmiorga pasażerów. Jego nazwa to Grand C4 Picasso i niełatwo ją zapamiętać, uwagę zwraca za to uroda tego przednionapędowego auta, którego długość nie przekracza 4,60 m.
Dzięki dużej powierzchni szyb pojemne wnętrze C4 Picasso jest dostatecznie doświetlone i sprawia tym sympatyczniejsze wrażenie; jakość wykonania jest bez zarzutu, zastosowane materiały wykończeniowe – wysokiej jakości. Weekendowy wyjazd w piątkę? Żaden problem, nawet jeśli wysocy pasażerowie podróżujący z tyłu na zewnętrznych fotelach prawie dotykają głowami krawędzi dachu.
Zabawa z fotelami
Co do wygody foteli to mogłaby być lepsza. Wprawdzie te przednie w testowanej przez nas wersji Exclusive były wyposażone nawet w funkcję masażu, jednak słabo podtrzymują ciało, gdy auto pokonuje zakręty. Z kolei ich potężne zagłówki w wersji Exclusive gniotą karki osób o wysokim wzroście jak źle dopasowany do wzrostu plecak.
Opel i Citroën palą najmniej – 6,5 i 6,7 l/100 km.
Tego problemu nie ma w Grand C-Maksie ani w Zafirze. I z przodu, i z tyłu nawet na długich trasach siedzi się w nich wygodnie, tylko środkowe siedzisko w Fordzie może się jakiemuś wyjątkowemu malkontentowi wydać trochę za wąskie i za twarde. Jeśli jednak nie jest potrzebne, środkowe siedzenie można zgrabnie schować w prawym zewnętrznym fotelu, przez co powstanie wolny dostęp do foteli numer 6 i 7. Składanego oparcia fotela pasażera z przodu, które umożliwiłoby przewiezienie np. świątecznej choinki nie dostanie się niestety w Fordzie ani w Oplu (w wersji Cosmo), za to w Citroënie jest seryjne.
Choinka bez problemu zmieści się do Citroëna i a jej podróży do domu będzie towarzyszył głęboki akompaniament nowego dwulitrowego diesla, który spełnia normę Euro 6. I na dodatek pojedzie komfortowo, bo skorzysta z zalet resorowania C4 Picasso. Koleiny „francuz” neutralizuje lepiej niż Zafira Tourer wyposażona w amortyzatory o zmiennej sile tłumienia (dopłata 3500 zł), mniej lubi za to poprzeczne nierówności drogi.
Zarówno Citroën, jak i Opel lepiej dają sobie radę pod tym względem niż Ford, w którym na naprawdę dziurawych drogach słychać czasami klekotanie przesuwanych drzwi. Nie żeby C-Max był niekomfortowy, ma po prostu o włos sztywniejsze zawieszenie, które można docenić na krętych drogach, bo umożliwia szybszą i bezpieczną jazdę w zakrętach.
W zakrętach bez szaleństw
No właśnie. W zakręty Ford rzuca się jak kompakt, a nie van, mający przecież wyższe nadwozie. Pokonuje je sprawniej i z większą precyzją niż całkiem dobry w tej dyscyplinie Opel Zafira. A jak to wychodzi Citroënowi Grand C4 Picasso? Widać, że zmusza się on do jazdy w zakrętach, jest w nich jakiś nieporęczny, mimo 150 KM szybka jazda nie jest tym, co lubi. Zamiast prawdziwie krętych dróg, wystarczają mu długie łuki autostrady, takie, w które konkurenci wjeżdżają prawie ich nie zauważając. Kierownicą Citroëna trzeba w nich operować bardzo świadomie i z pewnym naciskiem, aby utrzymać auto na obranym kursie.