Od 18 lat "auto motor i sport" testuje dziecięce foteliki samochodowe i nigdy jeszcze wynik badania nie był aż tak zły. Jak zawsze, również do bieżącego crash-testu "materiał badawczy" kupiliśmy w zwykłym sklepie - jak wszyscy szukający najlepszego fotelika dla swojego dziecka. My wybieraliśmy jednak przede wszystkim konstrukcje najnowsze.
Jako pierwszy w nadwoziu testowego samochodu zamontowany został Chicco Key 1. Mocuje się go w systemie Isofix, co, jak uczy doświadczenie, jest lepsze niż sposób wykorzystujący tylko pasy bezpieczeństwa pojazdu. Ale nie tym razem. Key 1 jest wyposażony w specjalny pas, który trzeba umocować z tyłu w bagażniku auta i który zapobiega przesunięciu się fotelika w przód. W teście to przesunięcie wyniosło 42 cm, co jest zupełnie niegroźne. Niestety, nieelastyczne połączenie z karoserią samochodu okazało się zbyt dużym wyzwaniem dla samego fotelika, który po prostu złamał się na całej szerokości. I nie ma tu znaczenia, że obciążenia działające na manekina imitującego ciało dziecka wskazują na niskie bądź średnie ryzyko obrażeń. Fotelik został jednoznacznie zakwalifikowany jako "nie polecany".
Drugi przegrany w teście pochodzi od Recaro. Ciężki i nieustawny fotelik nazywa się Polaric. On także nie może być mocowany za pomocą samochodowych pasów bezpieczeństwa, lecz w systemie Isofix, czyli wykorzystuje uchwyty będące częścią karoserii. Już samo umieszczenie w aucie konstrukcji ze stalowych rurek nie jest łatwe, bo do zaczepów Isofix i dodatkowego oparcia dla stóp trzeba zamontować jeszcze dwa pasy napinające. Łatwo się tu pomylić. Szybko też staje się jasne, że tego fotelika nie da się szybko przenosić z jednego samochodu do drugiego. Nie nadaje się także do wykorzystania z tyłu w autach trzydrzwiowych, można go za to umieścić na fotelu pasażera z przodu, po uprzednim odłączeniu poduszki powietrznej.