To nie jest auto, o którym pomyślałbyś, że możesz je zabrać na tor. Ale jak już się tam razem znajdziecie, gwarantuję, że będziesz miał sporo radości z jazdy” – mówi Jordi Gené, kiedyś kierowca wyścigowy, a teraz kierowca testowy Seata. Po pierwszych 50 km przejechanych Cuprą Atecą nie mamy wrażenia, że pojechalibyśmy nią na „track day”. Sześć kilometrów później zmieniamy zdanie.
Na razie auto dało się poznać jako zwyczajny, choć bogato wyposażony crossover. Taki sam jak ten, którego Seat produkuje od dwóch lat, właśnie pod nazwą Ateca. Ostatnie 3 km testowej trasy przebiega pod górę. Przed dojazdem na parking mijamy tablicę z napisem „Finish line”. Okazuje się, że część prezentacji usportowionej wersji Seata Ateki – o, przepraszam, sportowej Cupry Ateki – zostanie przeprowadzona nie na zamkniętym torze wyścigowym, lecz na zwykłej drodze, na której samochód można sprawdzić jak na zamkniętym OS-ie podczas rajdu. Drżącą ręką podpisuję oświadczenie, że zrzekam się praw do swoich organów na wypadek, gdybym stracił rozsądek i coś nie wyszło.
OES ZAMIAST TORU
Na starcie do 6-kilometrowego odcinka specjalnego uruchamiam jedyny słuszny profil jazdy o nazwie Cupra. Ateca od razu zaczyna „gadać” basem adekwatnie do mocy 300 KM. „To odgłos układu wydechowego, w którym uruchamia się dodatkowy przelot. Za efekty dźwiękowe podczas zmiany biegów na wyższe i przy zdjęciu nogi z pedału przyspieszenia odpowiada paliwo wtryskiwane do układu wydechowego” – wyjaśnia później Jordi Gené. Jak na nasz gust, brzmienie układu wydechowego w trybie Cupra mogłoby być nawet bardziej rasowe, ale Jordi szybko odpowiada, że „w niektórych krajach przepisy nie dopuszczają głośniejszego hałasu na wylocie z rury wydechowej”.


Żeby mieć pamiątkę z przejazdu, kasuję dane komputera pokładowego. Pojawia się sygnał do startu, więc dźwignię zmiany trybów pracy 7-biegowej przekładni przesuwam w kierunku ręcznej zmiany przełożeń i prostuję prawą nogę w kolanie. Głową uderzam w miękki zagłówek, czuję, jak fotel obejmuje mnie coraz mocniej. Długa prosta na początku trasy pozwala nie tylko poczuć jak smakuje przyspieszenie do setki w ciągu 5,2 s, ale też to, że 300-konna Ateca nie dostaje zadyszki powyżej tej prędkości. Pierwszy prawy zakręt crossover z nadwoziem o wysokości 1,6 m przejeżdża bez szurania lusterkiem po asfalcie, co zaskakuje, bo po SUV-ie trudno spodziewać się aż takiej stabilności nadwozia przy takim przeciążeniu bocznym.

Komentarze