auto motor i sport 12/2004
Małe miasteczko. Podjeżdżam Loganem do skrzyżowania z główną drogą. Skrzyżowanie bez świateł, więc pewnie będę czekał w nieskończoność - myślę. Nagle ruch na głównej ulicy zamiera, zatrzymany niewidzialną siłą i wszyscy pokazują, żebym jechał. Uśmiechają się przy tym i przyjaźnie gestykulują. Nie wierzę własnym oczom i rozglądam się dookoła, czy przypadkiem Julek Obrocki nie jedzie w ślad za mną Maybachem. Ale nie... Kierowców poruszył najwyraźniej widok Dacii. Nawet jeśli w przeszłości samochody tej marki nie cieszyły się najlepszą opinią, były jednymi z niewielu dostępnych u nas. I tylko dla nielicznych. Zupełnie zrozumiałe - sympatia i sentyment do Dacii pozostały. A Maybacha nikt nie pamięta.
Dawną Dacię znam tylko z opowiadań, ale nie żałuję, że nie miałem okazji poznać jej bliżej. Jej pierwszy model (po latach nieobecności owej marki na rynku) - Logan - z jednej strony zaczyna nowy rozdział w historii, z drugiej zaś jest szczęśliwym końcem okresu niezbyt sławnego. Szczęśliwym, bo wiele marek nie miało takiego farta. Słuch po nich zaginął.
Do Logana podchodzę bez żadnych uprzedzeń. Pod kanciastym, ale zgrabnym, bo proporcjonalnym nadwoziem kryje się przecież całkiem nowoczesna i sprawdzona technika. Wprawdzie z zewnątrz - z wyjątkiem napisu "Logan by Renault" na pokrywie bagażnika - nie widać związku z "renówką", ale wystarczy zajrzeć do wnętrza auta lub pod maskę, aby się go szybko dopatrzyć.
Wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że za kierownicą Logana siedzi się wygodniej niż w niektórych modelach spod znaku Renault. Mimo że ani fotela, ani kolumny kierownicy nie wyposażono w regulację wysokości. Banalnie prosta obsługa - "ubrana" w trzy pokrętła, kilka dużych przycisków i przełączniki pod kierownicą - nie wymaga nie tylko oswajania się z nią, ale nawet sięgania do instrukcji, co dzisiaj należy już raczej do wyjątków. Gdyby jednak cała konsola środkowa znajdowała się o 10 cm wyżej, obsługa nieskomplikowanego Logana byłaby jeszcze łatwiejsza.
Równie wygodnie, a nawet wygodniej, podróżuje się na tylnej kanapie - grubej i sprężystej, z długim siedziskiem. Umieszczono ją dość wysoko, nie siedzi się zatem w kucki. Odstęp do przednich foteli jest na tyle duży, że miejsca na nogi nie powinno brakować nawet wysokim osobom. Dużo wolnej przestrzeni jest tak- że pod przednimi fotelami, pod które łatwo wsunąć stopy. Sporo luzu pasażerowie tylnej kanapy mają również nad głową.
Komentarze
auto motor i sport, 2008-05-14 20:58:05
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?