O tym już było, ale tym dwóm rzeczom należy się powtórzenie, więc krótko. Na plus: Croma to jeden z najlepszych długodystansowców, na trasę jeszcze nikt nie wymyślił nic lepszego niż duży samochód z dobrze wyciszonym wnętrzem, świetnymi fotelami i dynamicznym silnikiem. Fiat spełnia wszystkie te warunki. Na minus: niewiele jest gorszych rzeczy niż fatalnie sterowany automat - taki, który szarpie przy każdym (!) zdjęciu nogi z gazu i spóźnia się z redukcjami. Skrzynia Cromy spełnia wszystkie te warunki.
Wyraz Multijet prawdopodobnie jeszcze długo będzie nam się kojarzył tylko i wyłącznie z turbodieslem długodystansowej Cromy. 200 KM i 400 Nm równają się ponadprzeciętnej dynamice, załatwianej - w większości sytuacji takie jest wrażenie - jakby bez wysiłku. Byle silnika nie kręcić wysoko, bo nie ma po co - mocy nie przybywa, robi się tylko głośniej. Ze względu na wysoki moment obrotowy, w zimowych warunkach Fiat miewał kłopoty z trakcją, ale takie same miałaby większość aut z mocnym silnikiem i napędem na jedną oś. Układ antypoślizgowy skutecznie dawał sobie z tym radę.
Na dystansie 50 000 km średnie zużycie paliwa wyniosło 8,9 l/100 km, czym jesteśmy mile zaskoczeni. Szybkie pokonywanie kilometrów, często dynamiczna jazda i ogólnie intensywna eksploatacja sprzyjają bowiem wszystkiemu tylko nie jeździe o kropelce. Jeśli jednak przy swojej wielkości nadwozia (4,8 x 1,8 x 1,6 m), masie (ponad 1,6 tony), sporemu i mocnemu silnikowi (2,4 l i 200 KM) oraz wbrew fatalnemu automatowi Croma potrafi uzyskać wynik, który jest znacznie więcej niż sensowny - to z naszej strony szacuneczek.