Cztery lata po debiucie Focusa czwartej generacji w salonach pojawia się wersja odświeżona. Jeśli dealerzy mają zamiar skusić nowych klientów, lepiej, żeby ustawiali Focusy przodem do ulicy, bo wtedy przechodnie będą mieli szansę zauważyć większą osłonę chłodnicy z umieszczonym na niej logo (wcześniej znajdowało się na krawędzi maski), reflektory o bardziej szpiczastym kształcie z wbudowanymi światłami przeciwmgielnymi i nieco inaczej wyglądający zderzak. W dalszej kolejności wprawne oko dostrzeże przyciemnione klosze lamp z tyłu, które mają dodać nadwoziu Focusa nieco ostrzejszego charakteru.
Żadnych wątpliwości co do tego, że mamy do czynienia z odświeżonym Focusem nie ma w kabinie. Dość niewielki ekranik zastąpiono wyświetlaczem wyglądającym jak z małego laptopa – ma przekątną aż 13,4 cala. Sam system, najnowsza generacja fordowskiego SYNC 4 z funkcją obsługi głosowej i zdalnymi aktualizacjami, działa płynnie i szybko, ma też przejrzyste menu z dużymi polami dotykowymi, co ułatwia obsługę w czasie jazdy. Ford nie oparł się pokusie zlikwidowania pokręteł klimatyzacji i sposób sterowania zmienił na dotykowy – teraz, żeby zmienić temperaturę, trzeba dotknąć odpowiedniego pola na ekranie. Widzieliśmy już gorsze rozwiązania niż to, bo w Focusie, przynajmniej w dolnej części ekranu, cały czas jest widoczny wskaźnik temperatury i pola do sterowania nią, nie trzeba więc przeklikiwać się przez kolejne poziomy menu, by wykonać prostą czynność. To samo dotyczy włączania systemu podgrzewania foteli i kierownicy. Warto też docenić, że na skromnym panelu znalazło się miejsce na pokrętło do regulacji głośności, natomiast dobór przycisków obok niego wydaje się zupełnie przypadkowy. W kolejności, od lewej, są tam przycisk do włączania funkcji automatycznego parkowania, ten do dezaktywowania systemu start/stop, włączania mocnego nawiewu na przednią szybę i wybierania trybów jazdy.



Pod względem zachowania na drodze Focus trzyma wysoki poziom. Kierownica jest przyjemnie gruba, dźwignia zmiany biegów niewielka, ale po kilkakrotnym sięgnięciu do niej można nabrać pewności, co do jej precyzji. Biegi są załączane tak, że każda redukcja to przyjemność. Kilka ruchów kierownicą wystarcza też, żeby poczuć żywy charakter auta. Szybkie zmiany kierunku jazdy nie są dla Focusa problemem, opony po zewnętrznej stronie zakrętu łatwo odnajdują przyczepność i auto bez oznak słabości wjeżdża w kolejny zakręt. Oznaki podsterowności niemal nie występują, Focus pozostaje neutralny i chętny do zabawy, co wynika nie tylko z zestrojenia zawieszenia, ale też dużego rozstawu osi. Można wręcz zapomnieć, że to przecież „tylko” wersja 155-konna, z 3-cylindrowym silnikiem benzynowym wspomaganym przez małą jednostkę elektryczną (układ łagodnej hybrydy). Niewielkimi porcjami siły napędowej wspomaga ona podstawowe źródło napędu, co jest szczególnie odczuwalne podczas pierwszej fazy przyspieszania. Przerwa między wciśnięciem gazu a reakcją napędu jest krótsza, przyspieszenie natomiast bardziej liniowe. Wciąż jednak można poczuć pewne opóźnienie. Z kolei po zwolnieniu pedału gazu zaczyna się walka o odzysk energii. Auto za każdym razem wyraźnie zwalnia, żeby w czasie jazdy „na luzie”, od około 20 km/h, toczyć się z wyłączonym silnikiem benzynowym. Pod względem płynności działania to jeden z lepszych układów napędowych w tej kategorii, odnosimy też wrażenie, że wyciszenie 3-cylindrowej jednostki poprawiło się, szczególnie gdy pracuje ona na wyższych obrotach. Pod względem kombinacji osiągów i ekonomii jazdy Focus w tej wersji napędowej to tzw. złoty środek. Z jednej strony rozpędza się od 0 do 100 km/h w ciągu 9 sekund, a z drugiej nie jest specjalnie łasy na paliwo. W mieście zużył niecałe 7 l/100 km, poza nim równe 6 litrów, przy czym trasa obejmowała także autostradę, a samochodem podróżowała rodzina 2+1 z bagażami. Siedzący z tyłu mogą kręcić nosem na brak oddzielnych nawiewów, ale już nie na przestrzeń na nogi czy wokół głowy.

