Po raz pierwszy RS-wirusem zaraziłem się pod koniec 2002 r. Dopadł mnie niespodziewanie podczas krótkich jazd testowych w okolicy siedziby M-Sportu. Już na sam widok pierwszej mutacji Focusa RS kolana miałem jak z waty. Auto prezentowało się jak rajdówka WRC, tyle że bez reklam na nadwoziu. Długo odchorowywałem ten wyjazd. Gdy wydawało się, że jestem zdrowy, choroba nagle wróciła na początku maja 2004 r. Zaczęło się od tego, że przyprowadziłem auto do redakcji na test. Po tygodniu obcowania z RS-wirusem mój układ odpornościowy legł w gruzach. Nie potrafiłem bronić się przed mikrobem, dlatego... od czerwca Ford Focus RS był ze mną na stałe. Choroba jakby zelżała.
Gdy w marcu 2009 r. zetknąłem się z drugą mutacją RS-wirusa, okazało się, że wciąż się na niego nie uodporniłem. Nie pomogło nawet dwuletnie odczulanie za kierownicą "nosiciela". Jak dotąd, żaden lekarz nie powiedział mi jak skutecznie bronić się przed urokiem najmocniejszego przednionapędowego samochodu na świecie, czyli RS-a w obecnym wydaniu. Jak nie ulec magii 305 koni mechanicznych? Do tego najtańszych na rynku! Znowu czuję się bezradny. Tym bardziej że osobiście miałem okazję doświadczyć sprawności Forda Focusa RS na najbardziej wymagającym torze świata - na północnej pętli Nürburgringu.
RS tzw. Mark II, znacznie bardziej niż pierwszy, nadaje się nie tylko do połykania zakrętów na torze. Przydatność na co dzień najmocniejszego nie tylko Focusa, ale europejskiego Forda w historii, robi równie duże wrażenie, co czas okrążenia przeszło 20-kilometrowego toru. Świetnie skrojone fotele Recaro wyglądają prawie jak jednoczęściowe wyczynowe "kubły", ale kąt pochylenia oparcia można w nich regulować. Regulacja wysokości siedziska jest zbędna, bo w takim aucie jak RS chodzi o to, żeby zawsze siedzieć jak najniżej. Niewielkie korekty ustawienia siedziska są możliwe, wymagają jednak odkręcenia czterech śrub i przestawienia fotela do niższych otworów w mocowaniu do szyn. Jak w aucie wyczynowym. Fotele RS-a nie tylko znakomicie stabilizują ciało, ale są też superwygodne, chociaż ich budowa na to nie wskazuje. Tak jest po 100, 200, 300, a nawet 400 km jazdy. Dzięki perfekcyjnym fotelom kierowca i RS tworzą monolit.
Po uruchomieniu 2,5-litrowego silnika o 5 cylindrach doznania inne niż akustyczne schodzą na dalszy plan. Można nigdzie nie jechać, tylko siedzieć i słuchać jak brzmi moc aż 122 KM, osiąganych z jednego litra pojemności skokowej. Prawą stopą reguluje się barwę dźwięku i siłę głosu. Już podczas pracy na biegu jałowym, kiedy wał korbowy obraca się leniwie z prędkością 800 obr/min, jednostka napędowa RS-a wydaje dźwięki, których nie można usłyszeć w zwykłym aucie nawet wtedy, gdy silnik wprowadzi się na wysokie obroty. Im pedał przyspieszenia znajduje się bliżej podłogi, tym spod maski dochodzą groźniejsze odgłosy. Przy 6500 obr/min silnik RS-a brzmi rasowo i brutalnie jak widlasta ósemka o pojemności prawie 5,5 l w Mustangu Shelby GT 500, osiągająca monstrualne 507 KM. Przez 3 sekundy rzędowa piątka w Focusie RS potrafi kręcić się nawet z prędkością 7050 obr/min, możliwą do osiągnięcia dla niewielu turbodoładowanych jednostek. Później elektronika "sprowadza" obroty do maksymalnych 6500/min.
Komentarze
niko123, 2010-02-27 11:59:48
auto motor i sport, 2010-02-15 12:13:36
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?