Patrząc na średnie ceny najpopularniejszych wersji dziesięciu samochodów klasy średniej najczęściej kupowanych w Polsce, można by uznać, że bez 110 tys. zł nie ma co wchodzić do salonu.
Tymczasem w cennikach popularnych marek bez problemu można znaleźć dość bogato wyposażone limuzyny z całkiem dynamicznymi silnikami, kosztujące sporo poniżej rynkowej średniej. Jeśliby skorzystać z rabatów i promocji, które mogą obniżyć cenę nawet o 11 tysięcy złotych albo celować w serie limitowane, okazuje się, że takie auto „na gotowo”, tj. z uwzględnieniem ceny lakieru metalizowanego i kilku opcji, których nie może zabraknąć (np. radia), da się kupić za równowartość porządnie wyposażonego kompaktu, czyli za około 80–85 tys. zł.
Rabaty sięgają nawet 10 tys. zł, więc teraz auto klasy średniej można mieć w cenie wypasionego kompaktu
I takie cztery auta porównujemy w tym teście: Forda Mondeo w drugiej w cenniku wersji Trend z turbodoładowanym silnikiem benzynowym 1.6 Ecoboost, którego Ford wycenia na 77 700 zł; Peugeota 508 z podobnym silnikiem i w wersji Active, też wcale nie podstawowej, za 80 800 zł; najtańszego VW Passata, który z silnikiem 1.4 TSI (122 KM) w serii limitowanej CityLine kosztuje 82 680 zł; Opla Insignię z pierwszą na liście jednostką napędową 1.8 o mocy 140 KM i z podstawowym wyposażeniem. W wersji liftback Insignia kosztuje 83 450 zł (sedan o 1500 zł mniej). Oczywiście Insignię również można kupić z doładowanym silnikiem benzynowym, ale wtedy jej cena startuje od ponad 86 tys. zł (w wersjach liftback, sedan – 85 tys. zł). Przy okazji sprawdziliśmy, czy oplowski Ecotec bez doładowania jeszcze daje radę.
Najwięcej miejsca - w Fordzie
Jak na auta klasy średniej przystało, wszyscy czterej konkurenci mogą pochwalić się obszernymi wnętrzami. Ale to „naj naj” ma Ford – największy rozstaw osi i najszersze nadwozie sprawiają, że kabina Mondeo jest najbardziej przestronna. Z tyłu nikomu nie braknie miejsca, nawet jeśli z przodu siądą rośli pasażerowie. Zagłówki tylnej kanapy można wysunąć wysoko i nawet siedzący na środku będzie mógł liczyć na wygodne podparcie karku.
Bardzo dobrze pod tym względem wypadają także tylne kanapy Passata i 508 – brak miejsca nie grozi nikomu. Utyskiwania mogą się za to pojawić na pokładzie Insignii – oferuje najmniej miejsca na stopy, regulacja wysunięcia zagłówków jest niewystarczająca, a mocno opadający ku tyłowi dach zawęża przestrzeń wokół głów pasażerów tylnej kanapy. Opływowa linia sprawia też, że siadający z tyłu będą musieli się najmocniej schylić, by zająć miejsce.
Dwóm autom należy się pochwała za drobiazgi – Fordowi za nawiewy powietrza w tylnej części kabiny, bo jako jedyny ma je na słupkach, a nie w środkowym tunelu, przez co pasażer siedzący na środku nie zasłania ich kolanami. 508 natomiast zyskuje dzięki niemal płaskiej podłodze – pasażer na środku nie musi się martwić gdzie podziać stopy, bo nie przeszkadza mu tunel środkowy.