Civic Tourer i Leon ST mają służyć do tego samego – przewożenia rodziny ze sporym bagażem. Ale różnią się przy tym diametralnie – pierwszy kusi bardzo charakterystycznym, futurystycznym designem i sprawdzoną, mało futurystyczną techniką, drugi stawia na tych, którzy wolą klasyczny styl nadwozia i najnowszą technikę pod maską. W teście sprawdzamy, która kombinacja ma więcej zalet.
Krzykacz kontra niewidzialny
Ostatnie dwie generacje Civica wymykają się kanonom mody panujcym w świecie motoryzacji – te auta nie przypominają żadnych innych. Honda jest też jedną z ostatnich marek, w której poszczególne modele w gamie nie powstają według tych samych wzorów stylistycznych. Dzięki temu kupuje się auto poniekąd jedyne w swoim rodzaju – w tym przypadku o linii nadwozia, którą co prawda trudno nazwać ładną, ale też nie da się Civica przeoczyć na ulicy.
Co innego Leon. Stylistycznie to kolejna ewolucja Golfa i Octavii, różniąca się od nich głównie kształtami reflektorów. Są one za to podobne do reflektorów Seatów Ibiza i Mia. Niby nowy, a jakbyś już go gdzieś widział – Leon ST ginie w tłumie.
Jeśli chodzi o wnętrza Civica i Leona, to w pierwszym przypadku mamy coś na wzór statku kosmicznego i sportowego bolida, w drugim zaś jeżdżący wzór ergonomii. Wnętrze Seata jest praktyczne, ale nudne – po opuszczeniu auta nie jesteś w stanie podać żadnego charakterystycznego elementu jego stylizacji, a w Hondzie jest ich całe mnóstwo. Oczywiście o gustach się nie dyskutuje i nie zamierzamy rozprawiać o zaletach kokpitu otulajcego kierowcę, czy o cyfrowym prędkościomierzu pod szybą, mięsistej kierownicy i centralnym obrotomierzu przed oczami kierowcy – być może ktoś woli porządek i nudę w kabinie Leona.
Rozsądek celuje w Leona, ale serce jest za Civikiem.
Bagażówka kontra bagażówka plus
Gdy przychodzi do porównania cech praktycznych, wskazanie zwycięzcy jednak nie jest proste. Z jednej strony mamy obszerniejsze fotele, więcej miejsca na tylnej kanapie i ogromny bagażnik Leona. Z drugiej – lepiej obejmujący kierowcę fotel Civica, kanapę z unoszonymi siedziskami ułatwiającymi transport wysokich przedmiotów, tylne drzwi otwierające się prawie prostopadle do nadwozia i jeszcze większy bagażnik. I jeśli właśnie na bagażniku zależy Ci szczególnie, przyjrzyj się „japończykowi” dłużej.
Do niżej poprowadzonego progu załadunkowego (555 versus 755 mm), który ułatwia pakowanie ciężkich rzeczy, dokłada on większą szerokość przestrzeni bagażowej (106 vs 100 cm między nadkolami i 148 vs 125 cm w najszerszym miejscu) i pokonuje Leona odległością od podłogi do rolety – 53 kontra 43 cm. Leon może dorównać Civicowi w tym ostatnim, ale wymaga to opuszczenia podłogi na niższy poziom, a wtedy nie trzyma ona już jednej linii z progiem załadunkowym. Civic skrywa jeszcze jedną ciekawostkę – schowek pod podłogą głęboki na 30, długi na 56 i szeroki na 80 cm. Oznacza to, że wstawisz do niego np. pralkę i wciąż będziesz w stanie zaciągnąć nad nią roletę. Sprytnie!
Leon w tematach sprytnościowych próbuje odgryźć się oparciami kanapy, które można złożyć pociągnięciem dźwigni w bagażniku, czterema haczykami na torby, tunelem na narty oraz wspomnianą podwójną podłogą. W Hondzie lepiej przemyślano kwestię zamykania bagażnika – uchwyt wysunięto na samą jego krawędź, wystarczy lekko pociągnąć i nie ma szans, by bagażnik się nie domknął. W Seacie uchwyt jest głębiej, trzeba go mocno szarpnąć albo docisnąć pokrywę podczas zamykania – inaczej pozostanie niedomknięta.