Według ostatniego rankingu amerykańskiej organizacji Consumer Reports auta japońskich marek pod względem niezawodności biją na głowę konkurentów z Europy. I mamy nadzieję, że nasz egzemplarz nie popsuje wizerunku swojej marce, mimo że Japonii nigdy nie widział. Civiki, przeznaczone na rynek europejski, od dawna powstają w brytyjskim Swindon. To z jednej strony pozwala na sprzedawanie auta w lepszej cenie (bo znika konieczność opłaty cła obejmującego import aut produkowanych poza Europą), ale z drugiej strony stawia pod znakiem zapytania jakość – mając do wyboru auto składane przez Japończyków lub pochodzące z fabryki angielskiej, chyba każdy, choćby ze względu na panujący stereotyp, wybierze to pierwsze. Czy o jakościowe efekty roboty Anglików należy się obawiać? Między innymi na to pytanie ma odpowiedzieć nasz test.
W konkursie piękności Civic nie ma szans, ale frajdy z jazdy daje sporo
Dodajmy, że modelu tego w ogóle nie ma w ofercie w Kraju Kwitnącej Wiśni. Japończycy sprzedają Civica na świecie już od 40 lat (nasz testowy jest przedstawicielem 9. generacji tego modelu), ale sami już go nie chcą. Może im się po prostu nie podoba?
Ostatnie dwie generacje zaprojektowano z myślą o klientach w Europie. I żadnej nie pomylisz z samochodami innych marek, choć ich stylizację trudno obiektywnie uznać za urodziwą. Wątpliwości w tej materii ma chyba nawet sam producent, bo w materiałach prasowych, czy przy okazji prezentacji wymiarów auta w cenniku skrzętnie unika zdjęć przedstawiających Civica z profilu. Zachwycić się linią nadwozia raczej nie sposób, ale charakterystyczne jego kształty odbijają się pozytywnie na funkcjonalności. Napompowany tył skrywa bardzo pojemny – 477-litrowy – bagażnik i całkiem sporo miejsca dla pasażerów tylnej kanapy. Redakcyjni „wysocy i długonodzy” jak dotąd nie narzekają.
Nasza „testówka”
Odbiór nowiutkiego auta, o dziewiczym przebiegu, to nawet dla nas chwila niezwykła. Takie czyściutkie, wychuchane, pachnące (a według niektórych śmierdzące) nowością nie będzie chyba już nigdy. Dopinamy kwestie formalne, potem krótka prezentacja, pamiątkowe zdjęcie i Civic wpada w wir testowych obowiązków. Ujeżdżać będziemy model w wersji wyposażenia Sport. Na pokładzie – dwustrefowa, automatyczna klimatyzacja, komplet poduszek powietrznych, radio z obsługą MP3 i gniazdem USB, wielofunkcyjna kierownica pokryta skórą i system start/ stop. Taki „setup” niemało kosztuje – wg cennika: 79 400 zł. Dużo lepiej wygląda po odjęciu 8 000 zł rabatu, jaki pod koniec roku daje importer, ale 71 400 zł to wciąż sporo.