W naszej testowej Hondzie Civic zainwestowaliśmy w kamerę, którą umieszcza się pod przednią szybę – teraz nikt nie odważy się wpierać nam, że czarne jest białe. Chociaż wolelibyśmy, żeby się nie przydała. Testowany sprzęt to Prestigio RoadRunner 700X – nagrywa w HD i oczywiście nie musi być testowany tylko w aucie – ma obudowę do filmowania pod wodą i zestaw mocowań, dzięki którym zamontujesz ją na kasku, czy na rowerze. Cena: 999 zł.
Personalizacja przez duże P – wielofunkcyjny wyświetlacz podaje dane z komputera pokładowego, radia i obraz z kamery cofania, ale można dorzucić mu własną tapetę. U nas wylądowała jedyna słuszna. Zmienić można ją po wpięciu pendrive’a w gniazdo USB.
Im więcej kilometrów pokonujemy, tym bardziej nam się podoba. Kierownica świetnie leży w dłoniach, fotel jest wygodny nawet na długich trasach, a feeria kolorów na wyświetlaczach przestała przeszkadzać. Auto jest po pierwszym przeglądzie – z wymianami filtrów i oleju kosztował on 780 zł. Drożyzna!
Wystarczy przejechać kilka kilometrów w deszczowy dzień, by tylną szybę Civica przykryła warstewka błota. Wycieraczka sprząta tylko powyżej poprzeczki dzielącej szybę na dwie części. Poniżej – błoto aż miło. Kilkanaście metrów za autem nie widać zatem nic. Kamera cofania nie pomoże, bo jej obiektyw też jest wiecznie brudny. Parkować trzeba korzystając z wyczucia i lusterek bocznych. Póki co mamy stuprocentową skuteczność – auto jest nietknięte.
Bagażnik imponuje pojemnością – 477 litrów to wynik, którym Civic bije na głowę większość konkurentów. Trochę szkoda, że nie przewidziano żadnego systemu zarządzania bagażem – jeśli torba nie zmieści się do schowka pod podłogą, na zakrętach będzie miotać nią od burty do burty. Pod pokrywą bagażnika umieszczono obiektyw kamery cofania – przydatny, o ile jest ładna pogoda, bo przy brzydkiej szybko się brudzi i okazuje się nieużyteczny.
Naszego testowego Civica nie trapią żadne usterki, serwis odwiedził dotąd dwa razy, ale tylko na okresowe przeglądy. Kierowcy chwalą umiejscowienie ekranu wyświetlającego informacje z komputera pokładowego i radia – jest tylko odrobinę poniżej linii wzroku, więc bez problemu można śledzić jego odczyty.
Umieszczenia cięgna do otwierania klapki wlewu paliwa intuicyjnym nie nazwą nawet posiadacze starszych Civiców. Pozostali będą długo szukać albo sprawdzać w instrukcji obsługi – wciśnięto je zaraz obok cięgna do zwalniania blokady pokrywy silnika. I mimo że test zbliża się do końca, wciąż zdarza się, że na stacji paliw pociągamy za to drugie...
Silnik – sprzed epoki downsizingu, bez turbosprężarki i skomplikowanego osprzętu. Może jesteśmy staroświeccy, ale wciąż mamy słabość do takich konstrukcji. I do tego wszystkiego jednostka Hondy cieszy nas zarówno gdy chcemy „pójść ogniem”, jak i podczas ekonomicznej jazdy „na wynik” – spalanie poniżej 6 l/100 km w trasie to rezultat jak najbardziej osiągalny.
W Hondzie Civic nadal „nic nie stuka, nic nie puka”, jak piszą sprzedawcy samochodów na Allegro. Pod maską zagnieździł się jakiś gryzoń i poszarpał wygłuszenie. Kłębek psiej sierści zawieszony w komorze silnika podobno zapobiegnie powtórnym wizytom niechcianego gościa.
W końcówce testu Civicowi przytrafiły się dwie kontuzje. Najpierw ktoś pod osłoną nocy brutalnie pozbawił go odrobiny lakieru na tylnym zderzaku, a potem dostrzegliśmy zbity klosz światła przeciwmgielnego. Ten drugi wypadek to prawdopodobnie wynik uderzenia kamienia, odpryskującego spod kół innego pojazdu. W ASO taki klosz kosztuje 904 zł, a wymianę wyceniono na dodatkowe 160 zł. Nieźle...
Przy przebiegu 43 000 km komputer pokładowy zasygnalizował konieczność wizyty w serwisie. Kolejny przegląd okresowy wykazał, że nasz Civic jest w świetnym stanie – serwisanci nie wykryli żadnych usterek. Za przegląd z wymianą oleju (4 litry), filtrów oleju i przeciwpyłkowego zapłaciliśmy 951 zł. Następny przegląd – niebawem, u rzeczoznawcy samochodowego.