Kolejny „koreańczyk” w naszym teście, po pożegnanej w zeszłym miesiącu Kii Cee’d, jest przedstawicielem o oczko wyższego segmentu aut – klasy średniej, w której zajmuje 10. miejsce pod względem sprzedaży w pierwszym półroczu tego roku.
Polscy klienci najczęściej wybierają wersję z dwulitrowym silnikiem benzynowym, a do nas trafiło auto ze 136-konnym dieslem o nietypowej pojemności 1,7 litra. Inne auta tej klasy mają zwykle dwulitrowe silniki o mocy około 150 KM, więc wydaje się, że pod względem osiągów i40 jest na straconej pozycji, ale rzeczywistość zweryfikuje tę tezę. Na razie zużycie paliwa w trasie spadające nawet do około 4,5 l/100 km osładza nam gorycz wynikającą z niezadowalających wyników przyspieszenia – 10,3 s do setki trudno uznać za dobry wynik.
Na razie nasz Hyundai pali średnio 5,9 l/100 km
Natomiast pochwały Hyundai zbiera od wszystkich pasażerów. Słuszny rozstaw osi (2770 mm) został bardzo dobrze wykorzystany i zarówno z przodu, jak i z tyłu miejsca jest aż nadto. Nawet jeśli na kanapie usiądą trzy osoby, nie można mówić o ciasnocie. Zamiast tunelu środkowego jest tylko niewielkie przetłoczenie podłogi i siedzący na środku nie musi się zastanawiać, co zrobić ze stopami. Kierowcy chwalą łatwe w obsłudze „centrum zarządzania światem”, narzekają tylko na niezbyt dopracowane sparowanie telefonu z zestawem głośnomówiącym – nie wiadomo dlaczego system wymaga używania komend głosowych. I tu ciekawostka – menu przygotowano w języku angielskim, ale lektor wydający systemowe polecenia może mówić po polsku.
W przypadkach takich jak nasz, tzn. w sytuacji, gdy autem jeździ wielu, często zmieniających się prowadzących, dużym minusem jest elektryczne sterowanie fotela kierowcy. Można go dopasowywać do sylwetki regulując w 10 kierunkach, ale oznacza to, że każdy wsiadający „za kółko” musi poświęcić na to sporo czasu. Regulacja mechaniczna sprawdziłaby się dużo lepiej. Sytuację odrobinę poprawiłaby pamięć ustawień, ale tę Hyundai zarezerwował dla topowej odmiany – Premium. Zresztą, w sytuacji, gdy mamy więcej niż trzech kierowców, bo tyle ustawień zwykle da się zapisać, pomogłoby to tylko częściowo.
Plus, ale i od razu minus należy się Hyundaiowi jeszcze za bagażnik. Jest obszerny – ma 525 litrów pojemności, ale niezabudowane zawiasy wnikają do wnętrza i trzeba mieć to w pamięci wykorzystując przestrzeń ładunkową „po sufit”, by nie pognieść bagaży.