Jeśli zdarzyło Ci się kiedyś podjeżdżać na wzniesienie małym załadowanym po dach autem, któremu na ogonie siedzi potężna ciężarówka, to sam wiesz, jakie to koszmarne uczucie. Ale co poradzisz, że to tak długo trwa? Po prostu silnik nie daje rady. Ciekawe, czy zmniejszanie pojemności jednostek napędowych – typowy trend we współczesnej motoryzacji – nie zaostrza tego problemu. A poza tym, czy takim w pełni obciążonym samochodem w ogóle można bezpiecznie się poruszać?
Postanowiliśmy to sprawdzić, testując sześć samochodów – od malucha, jakim jest Seat Mii po auto wyższej klasy średniej, czyli Mercedesa E w wersji kombi. Obciążyliśmy je do granic, jakie dopuszczają producenci i posłaliśmy na tor testowy, by sprawdzić jak zachowują się w slalomie czy np. podczas szybkiej zmiany pasa ruchu. Dla porównania te same ćwiczenia wykonaliśmy, gdy w autach zasiadały tylko dwie osoby – w naszym tekście piszemy wtedy, że auta były „puste”. W szranki staje m.in. Opel Combo, którego pudełkowaty przedział ładunkowy jest wręcz stworzony, żeby po dach załadować go bagażem. Do roli niedrogiego, praktycznego vana obok Opla skutecznie aspiruje Dacia Lodgy. Innego rodzaju autem jest z kolei nowa, modnie stylizowana i pełna technicznych innowacji (lekka konstrukcja) Mazda CX-5. Jednak większość rodzin podróżuje kompaktowymi hatchbackami. W naszym teście tę grupę reprezentuje Ford Focus, który może wziąć na swoje barki ciężar 521 kg.
Silnik o wysokim momencie obrotowym to najlepszy wybór, jeśli Twoje auto ma być często obciążane
Gdy w Focusie zasiądzie pięciu pasażerów, z których każdy waży 75 kg, do auta można jeszcze zapakować bagaż o wadze 146 kg. Wtedy wyraźnie widać jak ugina się tylna oś Forda – i nic dziwnego, przy takich rozmiarach samochodu! W przypadku Combo – niespodzianka. Gdy zasiądzie w nim tylu pasażerów, co w Focusie do Opla wolno będzie załadować ekwipunek ważący tylko 18 kg, czyli praktycznie tyle, co nic. Jeśli więc nie policzysz dokładnie, raz dwa przeciążysz samochód. Wychodzi na to, że Opel Combo nadaje się do roli transportera ciężkich ładunków, tylko gdy podróżuje nim kierowca i najwyżej jeden pasażer.
SEAT MII – MALUCH DŹWIGNIE 50 KG
Nie dziwią za to mizerne możliwości transportowe malutkiego Seata Mii – przecież to autko zaledwie czteroosobowe. Gdy wszystkie miejsca są w nim zajęte, do bagażnika można jednak zapakować całe 50 kg ładunku. Ale to tylko teoria, bo sam bagażnik jest tak mały, że niewiele się w nim zmieści. Jak łatwo przewidzieć, Seat ze swoim silnikiem o mocy 60 KM przyspiesza najsłabiej. Zanim w pełni obciążony osiągnie autostradową prędkość 130 km/h, mijają trzy czwarte minuty. Podjeżdżając Seatem na wzniesienie musisz w porę zmienić bieg na niższy, żeby nie stać się zawalidrogą.
Za to podczas testów dynamicznych (slalom, test omijania ISO i omijania VDA) mały Mii wcale nie odstaje od innych, załadowany zachowuje się nawet spokojniej niż gdy jest pusty. Dopiero podczas badania komfortu jazdy widać, że jego zawieszenie osiąga kres swoich możliwości – koleiny łyka jeszcze jak trzeba, ale na dziurawej nawierzchni okazuje się, że sprężyny nie dają rady. Jeśli więc będziesz się kiedyś wybierał Seatem Mii na wakacje, pamiętaj – nierówności drogi przejeżdżaj bardzo wolno. Jadąc za szybko, ryzykujesz, że połamiesz zawieszenie.