Podczas krótkiego spotkania ze Skodą Afriq, o której szeroko piszę w osobnym artykule - relacji z pierwszej jazdy, kiedy na chwilę przestał padać deszcz, pojawiła się niezwykła możliwość, by pojeździć także niemal wszystkimi pozostałymi prototypami, zbudowanymi przez studentów Akademii Skody. Niemal, bo jedynie opracowane na bazie Skody Rapid coupe o nazwie Atero nie dotarło na miejsce prezentacji. Trzeba przyznać, że każdy z tych wyjątkowych aut robi ogromne wrażenie w kwestii pomysłowości autorów. Co więcej, nie są to jedynie pokazowe "wydmuszki", bo każdy z nich jeździ, skręca i hamuje, prezentując całkowicie odmienne charaktery.

Skoda Citijet - hałaśliwy gokart

Potężne wrażenie zrobił na mnie model Citijet, pierwszy z ośmiu prototypów. To zbudowany na bazie Skody Citigo kabriolet z wydechem tak zadziornie hałasującym, że trudno uwierzyć, że pod maską pracuje wolnossący silnik 1.0 MPI. Auto brzmi, jakby tłumika nie było tam wcale. A może go nie ma? Pod spód nie zajrzałem, zmyliły mnie dwie duże końcówki wydechu i z automatu założyłem, że są one funkcjonalne. Może są, teraz już sam nie wiem. Tak czy inaczej, Citijet to kapitalny, twardo zawieszony gokart bez dachu. Czysta frajda.
Skoda Funstar - potomek Felicii Pick-up

Chronologicznie kolejnym projektem był model Funstar, czyli pick-up na bazie Skody Fabii, przywołujący na myśl Skodę Felicię Pick-up, czyli żółtego pikapa sprzed 30 lat. Najmniej chyba ze wszystkich zaskakujący, choć spójny w swoim pomyśle. Przejdźmy zatem dalej.
Skoda Atero - Rapid coupe

Po Funstarze przyszedł czas na Atero, czyli model coupe na bazie Skody Rapid Spaceback. Ten model nie był dostępny do jazd, ale warto o nim wspomnieć.
Skoda Element - szalony elektryk na plażę

Za to następny, Skoda Element, to znów przeróbka Skody Citigo, i znów auto bez dachu, ale tak szalone, że jazda nim wywołała u mnie nieskrywaną radość i uśmiech na twarzy. Pozbawione drzwi auto w stylu plażowego buggy napędza silnik elektryczny tak kipiący mocą w stosunku do masy samochodu, że każde wciśnięcie gazu powodowało utratę przyczepności przednich kół nawet w czasie jazdy. Dreszczyk emocji podsycał fakt, że w aucie nie przewidziano pasów bezpieczeństwa, ale kto na plaży myśli o szybkiej jeździe po zakrętach, prawda?