Właśnie od historii modelu warto zacząć, tym bardziej że droga, jaką przeszła Kia Sportage, to nie opowieść romantyczna, lecz precyzyjnie zrealizowany plan marketingowy. Model pierwszej generacji był małą terenówką, która w Europie nie liczyła się na rynku, jego drugim pokoleniem Kia dowiodła, że potrafi zbudować przestronny i praktyczny samochód. Jednak to Sportage trzeciej generacji zawojował rynek, głównie za sprawą wspaniałego designu, znakomicie dopasowanego do europejskich gustów. Model w czwartej odsłonie miał z kolei ugruntować pozycję Sportage’a w obleganej klasie kompaktowych SUV-ów. I zrobił to, bo w Europie okazał się najpopularniejszym autem Kii, które sprzedało się w liczbie 750 tysięcy egzemplarzy. Mając rzeszę oddanych fanów i szacunek konkurentów, Kia poszła o krok dalej – Sportage piątej generacji nie zamierza już gonić rywali, chce ich wyprzedzić i wyznaczać standardy.



Kia Sportage Hybrid - Dla Europejczyków?
Awangardowa stylistyka, zaawansowane rozwiązania techniczne czy multimedialne wnętrze to broń Koreańczyków wymierzona w konkurentów. Jednak żeby auto zdobyło serca klientów, musiało zostać dopasowane do upodobań odbiorców na oferowanym rynku. Tak twierdzi europejski dział Kii, dlatego po raz pierwszy w historii Sportage różni się od wersji sprzedawanej w Stanach czy w Korei. Ponoć długość, szerokość i rozstaw osi dobrano tak, by samochód pozostał kompaktowy, ale w jego wnętrzu dało się wygospodarować więcej przestrzeni. W porównaniu z poprzednim modelem Sportage jest dłuższy o 3 cm i ma o 1 cm większy rozstaw osi.
Pierwsze, co rzuca się w oczy podczas kontaktu z nowym autem, to... rozbieżność komunikatów. Z jednej strony, samochód został stworzony „specjalnie dla Europejczyków”, z drugiej – nie bardzo tu pasuje. Weźmy design nadwozia. Styliści Kii określają go jako „przeciwieństwa, które się przyciągają”, jednak nie każdy uzna wygląd auta za spójny. Agresywny przód z nietypowo wyglądającymi reflektorami, profil z „przetrąconą” linią okien, do tego masywny tył z ekstrawaganckimi światłami – Sportage wygląda jak bohater japońskiego komiksu, a nie jak auto europejskie o stonowanych proporcjach. Drugi powód, dla którego Sportage nie wydaje się dopasowany do naszych standardów, to pozycja za kierownicą. Fotel umieszczono zbyt wysoko w stosunku do deski rozdzielczej, siedzi się więc nie przed, ale jakby nad kierownicą, a zerkając na wyświetlacze i pokrętła, kierowca musi mocno spuścić wzrok. Z kolei siedzisko fotela jest zdecydowanie za krótkie. To wady, których raczej nie zauważą niewysocy Azjaci, jednak rośli Polacy czy Niemcy mogą kręcić nosem.

