To się nazywa wybór! O przychylność kierowców walczy teraz około pół setki małych samochodów - prawie trzy razy tyle, ile w latach 80. Producenci muszą więc stale wymyślać coś nowego, żeby klienci w ogóle ich auta zauważyli. Ten wysiłek się opłaca, bo chociaż dzisiaj co trzeci samochód sprzedawany w Europie należy do klasy kompaktów (rozmiar Golfa czy Mégane) - to jednak maluchy mają wzięcie, bo palą mało i coraz mniej, a poza tym w niektórych krajach w modzie jest pogląd, że do życia potrzeba tylko "tyle auta, ile rzeczywiście jest niezbędne".
Mitsubishi prezentując pod koniec zeszłego roku odmienionego Colta zrezygnowało z grzecznej i mało wyrazistej formy nadwozia. Teraz ostrzejsze krawędzie i surowe spojrzenie reflektorów mają do czysto użytkowych cech tego samochodziku dorzucić szczyptę dynamiki. Bo w to, że kształt osłony chłodnicy przejęty od Lancera przywodzi na myśl myśliwce, jak by chcieli stratedzy od marketingu, uwierzą tylko klienci o bujnej wyobraźni.
Kwestią nie tyle wiary co doświadczenia jest obszerne wnętrze Colta. Mimo że Japończycy z opracowanego wspólnie z Daimlerem pramodelu przejęli tyko 35% części, duża kabina pasażerska i pionowy tył przetrwały. Dzięki temu także wysocy pasażerowie wsiadają do tyłu bez wykonywania głębokich skłonów, a podróżować na tylnej kanapie mogą wyprostowani i z nogą założoną na nogę.
Niestety w toku modernizacji zapodział się gdzieś mechanizm przesuwania tylnej kanapy, tak że dziś jest ona nieruchoma. Niemniej, długie przedmioty da się w Colcie przewozić po złożeniu oparcia fotela, na którym zasiada pasażer z przodu. Próżno jednak szukać innych przemyślnych wynalazków, mimo że vano- podobna sylwetka Colta mogłaby sugerować, iż będzie ich więcej. Zamiast tego cieniutko wyściełane fotele i smętny twardy plastik bez żenady zdradzają, że przy konstruowaniu małych aut liczy się oszczędność każdego grosza.
Wnętrze Hondy Jazz na badanie jakości polegające na postukaniu palcem w plastik tablicy rozdzielczej także odpowiada głuchym "puk, puk". Jednak tapicerowane wstawki na drzwiach, wygodniejsze fotele z przodu i wiele praktycznych schowków sprawiają, że w Hondzie panuje bardziej domowa atmosfera. Swój największy atut Jazz zachował na koniec - ponieważ zbiornik paliwa umieszczono pod przednimi fotelami, z tyłu pozostaje szczególnie dużo miejsca. Dlatego tylną kanapę można nie tylko złożyć jednym ruchem ręki, ale też złożyć ją tak, jak krzesła w kinie i wyczarować w ten sposób przedział bagażowy o wysokości prawie 1,3 m, do którego bez problemu da się załadować bagaż, gdyż jego drzwi podnoszą się wysoko. Wtedy nic już nie przeszkadza w zapakowaniu do małej Hondy dwóch rowerów górskich albo telewizora plazmowego czy też palmy w doniczce. Określenie "maluch" w przypadku Hondy odnosi się więc tylko do jej rozmiarów zewnętrznych, wiele samochodów kompaktowych wcale nie ma więcej miejsca. Składaną kanapę Honda oferuje już w podstawowej wersji Jazza, testowana przez nas wersja Trend była jeszcze seryjnie wyposażona w system audio, klimatyzację oraz centralny zamek z pilotem.
Komentarze
auto motor i sport, 2009-12-16 14:30:08
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?