Trójka” to kolejny po CX-5 i „szóstce” model Mazdy przygotowany według reguł najnowszej stylizacji, nazwanej szumnie „Kodo, dusza ruchu”. Stylizacją tą Mazda zdobyła wielu nowych klientów, bo zarówno crossover, jak i limuzyna/kombi należą do najatrakcyjniej wyglądających aut w swoich klasach, a Mazda notuje największe wzrosty sprzedaży wśród marek oferowanych w Europie.
Pierwsze wyniki sprzedaży kompaktu sugerują, że będzie kolejny sukces – „trójka” się podoba i w ciągu pierwszego miesiąca obecności w polskich salonach przyjęto na nią 489 zamówień. Czy faktycznie auto jest tak dobre, czy może Mazda ma tylko znakomity marketing?
Po pierwsze: styl
Nadwozie sprawiające wrażenie niższego niż jest w rzeczywistości, wąska linia szyb, charakterystyczne przetłoczenia na bokach, długa maska, smukły „nos” i przyciągające oko reflektory z fantazyjnie zaprojektowanymi, ledowymi światłami do jazdy dziennej – ta kompozycja musi się podobać. Stylizacja ta zdecydowanie wyróżnia „trójkę” na tle konkurencyjnych aut, nawiązując jedynie do wyglądu innych Mazd.
Dwie końcówki wydechu sugerują, że pod maską siedzi sporo koni. A jest ich tylko 120
Dobrą robotę robi też znany już z „szóstki” czerwony lakier Soul Red, w którym nadwozie „trójki” prezentuje się równie znakomicie jak Alfa Romeo Giulietta z lakierem Competizione Rosso.
Po drugie: dopracowane wnętrze
Do tej pory w japońskich autach regułą było, że nawet jeśli mają udaną stylizację nadwozia, projektem wnętrza mocno odstają od europejskiej, a ostatnio nawet koreańskiej konkurencji (patrz Toyota Auris). „Trójka” postawiona obok „308”, Golfa czy i30 nie ma się czego wstydzić. Nie jest to jeszcze stylistycznie poziom Alfy Romeo, ale już jest dobrze – kokpit wygląda nowocześnie, a materiały i spasowanie elementów są na europejskim poziomie.
Deska rozdzielcza ma bardzo oryginalny układ zegarów, właściwie zegara i ekranów, bo centralnym elementem jest klasyczny, okrągły prędkościomierz, a po obu jego stronach, w panelach o bliżej niesprecyzowanych kształtach, osadzono elektroniczny obrotomierz i wyświetlacz danych komputera pokładowego. Przejęta z Mazdy 6 kierownica dobrze leży w dłoniach i nie jest przeładowana przyciskami.
We wnętrzu uwagę przyciągają jeszcze dotykowy ekran wyglądający podobnie jak ten w Mercedesie Klasy A i pokrętło do obsługi radia oraz nawigacji inspirowane systemem iDrive z BMW. Projektanci Mazdy spisali się znakomicie, cały system jest banalnie prosty w obsłudze i byłoby dobrze, gdyby trafił do wszystkich modeli tej marki. Zastrzeżenia mamy tylko do szybkości ładowania listy stacji radiowych – ładowanie trwa za długo i za każdym razem wymaga wskazania, czy chcemy zobaczyć wszystkie dostępne stacje, czy tylko wybrane tematycznie. Podczas korzystania z nawigacji Mazda zrobiła nam raz psikusa – system ni stąd, ni zowąd stwierdził, że nasz egzemplarz nie został wyposażony w nawigację, a „autentyczny system nawigacyjny Mazda” możemy sobie dokupić u dealera. I tak jeździł z nami przez dwa dni, po czym sam się naprawił.