Określenie "crossover" jest ostatnio odmieniane przez wszystkie przypadki i wałkowane na wszystkie sposoby. Nie ma już chyba producenta, który nie miałby w ofercie jakiegoś crossovera - tu z charakteru bliższego SUV-om, tam będącego krzyżówką czegoś z czymś, gdzie indziej zaś kolejną wersją zwykłego auta osobowego. Można odnieść wrażenie, że gdziekolwiek by się nie spojrzało na drogę, w zasięgu wzroku zawsze jest jakiś crossover.
Jakiś kronikarz kiedyś zapewne ustali, czy tatusiem wszystkich crossoverów nie jest aby Subaru, którego Forester pomyka po drogach i poprzez lasy świata już od piętnastu lat. Teraz Subaru jest świeżo po debiucie modelu XV, swojego pierwszego, kompaktowego, a jakże - crossovera. Niespełna 4,5-metrowe, kanciaste nadwozie ze sporym prześwitem i na dużych kołach ma linię dachu oraz pochyloną pokrywę bagażnika w stylu hatchbacka, a sam XV gładko wpisuje się w ofertę Subaru - producenta, któremu na drugie jest "napęd na cztery łapy".
Podobnym z charakteru "zmiękczonym" SUV-em jest Mazda CX-5, tyle że z nadwoziem o bardziej charakterystycznej dla SUV-ów bryle, wysokim i postawnym. Stylizacja jest typowa dla współczesnych modeli Mazdy, z wąskimi reflektorami i tylnymi lampami, pionowym przodem i długą pokrywą silnika. Wizualny "odbiór" auta poprawiają ogromne 19-calowe obręcze kół (aż strach pomyśleć ile kosztują opony), a całość daje wrażenie pewności siebie z odrobiną dynamiki.
Do kompletu mamy parę modeli, które są zmodyfikowanymi wersjami dobrze znanych kombi klasy średniej - Volkswagena Passata i Peugeota 508. Passat Alltrack ma tylko minimalnie podniesione zawieszenie, napęd na cztery koła z typowym dla modeli VW sprzęgłem typu haldex i opony o nieco większym profilu. Do kompletu są stalowe elementy ochronne podwozia oraz listwy ozdobne. W bardzo podobnym stylu, plastikowymi i metalowymi elementami jest oklejony Peugeot 508 RXH, który przy okazji jest też techniczną wizytówką francuskiej firmy, mając hybrydowy układ napędowy. A ściślej rzecz biorąc - dwa niezależne układy napędowe, bo między umieszczonym z przodu i napędzającym przednie koła turbodieslem, a znajdującym się przy tylnej osi silnikiem elektrycznym nie istnieje żadne mechaniczne połączenie. Nad tym duetem panuje sterownik, który na bieżąco decyduje o pracy jednego i drugiego silnika.
Jedną z większych zalet Peugeota jest kabina - świetnie zaprojektowana, znakomicie wykonana i w wersji RXH bardzo dobrze wyposażona. Główna różnica między zwykłym 508 a RXH jest taka, że zamiast obrotomierza hybryda ma wskaźnik chwilowego wykorzystania (lub odzysku) energii, wyskalowany od zera do 100 procent. Specjalny dla hybrydy jest też przełącznik trybu pracy zespołu napędowego, pozwalający wybrać spośród czterech ustawień - jazda zwykła, tryb sportowy, elektryczny lub tryb 4x4. Znajdująca się z tyłu elektryczna część układu napędowego zajmuje sporo miejsca, stąd też znacznie mniejszy jest bagażnik hybrydowego 508 - aż o 160 litrów.
Wnętrza pozostałej trójki mają jedną wspólną cechę, a jest nią niemal idealna anonimowość. W kabinie Passata, jakościowo i wykończeniowo znakomitej, poukładanej i funkcjonalnej do bólu, ale i stylizacyjnie przestarzałej, tylko napis Alltrack na konsoli mówi, że mamy do czynienia z czymś innym niż zwykłe kombi Volkswagena. Passat ma za to świetne fotele i bardzo dużo powietrza w kabinie; i o ile pod względem przestrzeni pasażerskiej w tym gronie lepsza jest tylko Mazda CX-5, o tyle Passat zgarnia swojego małego Oscara za blisko 600-litrowy bagażnik. Z kolei kabiny obu "japończyków" to kolejne, uwspółcześnione przez wstawienie w górną część konsoli ekranów wielofunkcyjnych wariacje na temat tego, co oglądamy w japońskich autach od bardzo wielu lat. Konsole umeblowane piętrowo w stylu schowek-pokrętła klimatyzacji-wyloty nawiewu-ekran można by zamienić miejscami, a najprawdopodobniej nikt by nie zauważył różnicy. Biorąc pod uwagę wysiłek, jaki w wypadku CX-5 i XV ewidentnie został włożony w stylizację nadwozi - w obu wypadkach z bardzo dobrym skutkiem - brak wyrazu kabin tych aut szczypie w oczy tak samo jak to jest w wypadku Passata.
Najmniejsze w tym gronie Subaru ma też najmniej przestronne wnętrze, chociaż przestrzeń jest wykorzystana sprytnie - ciaśniej niż w pozostałych autach w Subaru jest tylko na kanapie oraz w bagażniku. Kierowca i pasażer mają bardzo dużo miejsca i siedzą na świetnie wyprofilowanych fotelach, zamontowanych nisko nad podłogą; w połączeniu z niemal pionowo ustawioną kierownicą daje to kierowcy świetną pozycję. Natomiast zaledwie 380-litrowy bagażnik jest jak z auta kompaktowego - on właśnie stanowi największą praktyczną wadę crossovera Subaru.