Mówiąc o odważnej filozofii, musimy zacząć od Mazdy MX-30, w przypadku której Japończycy postawili na sprawdzoną taktykę zaskoczenia, przez zrobienie wszystkiego po swojemu. Mówimy choćby o mniejszym niż u rywali zasięgu, ale także braku środkowego słupka i drzwiach typu freestyle, które wyglądają świetnie, choć praktyczność tego rozwiązania jest dyskusyjna. Ale o tym za chwilę.
Zamów e-wydanie magazynu "auto motor i sport" - teraz o 30% taniej!
Z drugiej strony mamy natomiast Peugeota e-2008, który bazuje na tradycyjnie napędzanym SUV-ie 2008 i jest od niego na pierwszy rzut oka nie do odróżnienia. Elektryczny „francuz” ma zgoła inny charakter, z bardziej młodzieżowym i futurystycznym wnętrzem, kontrastującym z przytulną atmosferą premium Mazdy MX-30. W przypadku Peugeota realny zasięg jest blisko o połowę większy, a dostęp do tylnej kanapy zapewnia klasyczne rozwiązanie z drugą parą drzwi. Ale po kolei.

Mazda MX-30 vs. Peugeot e-2008: nadwozie i wnętrze
Stylistyka obu modeli zasługuje na najwyższe noty, choć zdajemy sobie sprawę, że to kwestia gustu. Żadnemu z prezentowanych elektrycznych SUV-ów nie można odmówić atrakcyjnego designu, przy czym Mazda postawiła na oryginalną sylwetkę, z mocno ściętym dachem, przypominającą hatchbacka z podniesionym nadwoziem. Z kolei Peugeot jest typowym SUV-em, w którym wysoko poprowadzona linia maski, dobrze widocznej zza kierownicy, sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z modelem o rozmiar większym niż jest w rzeczywistości.
Tymczasem to Mazda jest samochodem większym, jeśli chodzi o wymiary zewnętrzne, bo też bazuje na platformie Mazdy 3, podczas gdy e-2008 to konstrukcja wyprowadzona z miejskiego 208. Żeby nie być gołosłownym – Mazda MX-30 ma 4395 mm długości i rozstaw osi równy 2655 mm, a Peugeot e-2008, odpowiednio, 4300 mm i 2605 mm. Czy to przekłada się na przestrzeń w kabinie? No właśnie nie. Zupełnie nie. Japończycy gdzieś te centymetry pogubili, bo w środku – zwłaszcza z tyłu i w bagażniku – jest ciaśniej niż w Peugeocie.

No właśnie, skoro przy tylnej kanapie jesteśmy. W porównaniu do e-2008, w MX-30 dostęp do niej jest utrudniony. Wcisnąć się tam można bowiem przez wspomniane już wcześniej drzwi typu freestyle, otwierane w przeciwnych kierunkach i odsłaniających potężny otwór, pozbawiony słupka B. Takie rozwiązanie sprawia, że Mazdzie MX-30 bliżej jest do auta trzydrzwiowego, choć oczywiście owe nieduże tylne drzwi nieco ułatwiają sprawę. Co ważne, duże przednie skrzydła otwierają się pod kątem 90 stopni i zachodzą nisko na progi, które pozostają czyste - podobnie jak nogawki wysiadających z przytulnej tylnej kanapy. Minusem jest jednak brak pamięci położenia przednich foteli, przez co po każdorazowym ich odsunięciu przez "gramolących się" z tyłu osób, kierowca czy pasażer muszą na nowo ustawić je pod siebie.

Dołącz do nas na facebooku i bądź na bieżąco z motoryzacyjnymi newsami!
Za to z przodu – tutaj Mazda pokazuje, że MX-30 ma służyć jako drugie auto w rodzinie, gdzie tylne miejsca zajmowane będą okazjonalnie lub przez dzieci, bo z kolei kierowca i pasażer dopieszczeni są komfortowymi, idealnie skrojonymi fotelami, a także ogólną atmosferą i wrażeniem klasy premium, wzmacnianym kapitalnym nagłośnieniem Bose. Materiały są tu naprawdę wysokiej jakości, do tego w pełni ekologiczne, a design deski rozdzielczej elegancki, prosty i bardzo funkcjonalny. Przy tym warto zwrócić uwagę na intuicyjną obsługę wszelkich systemów. Mowa choćby o osobnym panelu klimatyzacji z dotykowym ekranem, ale pozostawionymi fizycznymi przyciskami czy o wyświetlaczu multimediów, który zamiast sterowania dotykowego, obsługiwany jest bardzo wygodnym pokrętłem i przyciskami.

Przejdźmy do Peugeota. Tutaj z ilością miejsca jest minimalnie lepiej – pasażerowie z tyłu dostają więcej miejsca na kolana i stopy, choć na skrajnych miejscach może braknąć im przestrzeni nad głową. Z kolei z przodu witają nas wygodne fotele, z dłuższym niż w MX-30 siedziskiem, ale nie tak dobre jak w japońskim SUV-ie. Inna, mniej "otulająca" stylistyka deski rozdzielczej i konsoli środkowej, dają też wrażenie większej przestrzeni. Nie mogło też zabraknąć charakterystycznego dla Peugeotów i bardzo wygodnego podczas jazdy kokpitu z małą kierownicą i zegarami ulokowanymi ponad nią.

Podsumowując tę część, charakter obu aut jest zgoła odmienny – o ile w Mazdzie czujemy się jak w przytulnym salonie, otoczeni wysmakowanym designem i dobrymi materiałami, tak Peugeot e-2008 ze swoim futurystycznym stylem przypadnie do gustu młodszym, energicznym klientom. Również obsługa systemów we francuskim SUV-ie wymaga więcej uwagi i jest z początku mało intuicyjna, a fizyczne przyciski może i ciekawie wyglądają, ale trzeba przywyknąć do ich rozmieszczenia.

Komentarze