Dawno w świecie samochodów nikt nie wywinął takiego salta jak Mercedes, zastępując pudełkowatą, vanopodobną Klasę A modelem wyglądającym dynamicznie i po prostu sexy. Sama szefowa projektu – Eva Greiner – miała najwyraźniej dość poprzedniej Klasy A: „Wkurzało mnie, gdy widziałam jak wielu moich kolegów ze studiów jeździ BMW 1 albo Audi A3”. Jasne, wolałaby, żeby pomykali małym Mercedesem, tyle że ten w żaden sposób nie mógł spodobać się niespokojnym i w miarę zamożnym samcom alfa. Zalety poprzedniej Klasy A to łatwy dostęp do wnętrza (bo siedziało się wysoko) i dobra widoczność – jak ze środka szklanego pudełka. To nie są argumenty, które mogłyby przemówić do młodych wiekiem i duchem. Ale z tym koniec, więc jeśli masz wolne co najmniej 89 900 zł, przyjrzyj się nowemu Mercedesowi A, bo wszystko, co w nim najlepsze ma teraz służyć przyjemności kierowcy. Przede wszystkim nowy model jest aż o 16 cm niższy niż poprzedni i ma niżej położony środek ciężkości, więc prowadzi się bardziej dynamicznie. Na wiatr wystawia dumnie długą maskę, a o bagażnik przesadnie się nie troszczy – wprawdzie ma on przeciętną w tej klasie pojemność 341 l, ale ponieważ lampy nie unoszą się do góry wraz z jego pokrywą, otwór bagażnika jest wąski, co utrudnia załadunek. Linia nadwozia jest zaokrąglona jak w coupé, więc zaokrąglony jest też otwór tylnych drzwi – pasażerowie, których zaprosisz na przejażdżkę, będą musieli się nieco nagimnastykować, zanim usadowią się na kanapie z tyłu. Ponieważ tylna szyba jest wąska, manewrowanie na parkingu będzie niezłym wyzwaniem. Jednym słowem, po zaletach poprzedniej Klasy A ani śladu.
Za kierownicą siedzisz nisko jak w sportowym aucie, ale parkowanie tyłem to tortura
WSZYSTKO DLA KIEROWCY
To, co najważniejsze nowy model ma z przodu. Fotel kierowcy i pasażera osadzono nisko, więc siedzisz blisko jezdni, jak w sportowym aucie. Wrażenie jest takie, jakbyś prowadził Mercedesa SLK; w naszym testowym egzemplarzu z pakietem AMG – tym większe, że miał sportowe, stebnowane na czerwono fotele, i tablicę podrasowaną wstawkami z plastiku, który udawał galwanizowany metal. Jeśli to dla Ciebie zbyt wyzywające, możesz zamówić wersję Style albo Urban – już same ich nazwy brzmią znacznie bardziej zachęcająco, niż dotychczasowe Classic czy Elegance. Spodoba Ci się też jakość materiałów we wnętrzu i logiczne rozmieszczenie wszelkich przełączników, które pogrupowano w „zestawy tematyczne” – osobno te do regulacji klimy, osobno do systemu infotainment. Są i inne praktyczne wynalazki, np. wyjmowane gumowe wkładki w kieszeniach drzwi, które łatwo wyczyścisz, gdy przypadkiem wyleje się do nich cola. Jeśli zwracasz uwagę na drobiazgi, to pewnie nie zachwyci Cię umieszczenie gniazdek do podłączenia multimediów gdzieś w czeluściach środkowego podłokietnika. Dziwne też, że maska silnika po podniesieniu nie utrzymuje się w powietrzu „sama” – trzeba ją podpierać zwykłym metalowym prętem. W Mercedesie to nie uchodzi. Tym bardziej że w wyposażeniu seryjnym biedy nie ma – jest klimatyzacja, wielofunkcyjna kierownica, radio z CD i złączem USB oraz działający z wykorzystaniem radaru system, który ostrzega przed kolizją.
JEST INTERNET, ALE NIE DLA KAŻDEGO
System informacyjny oraz ten służący rozrywce w testowej Klasie A pokazuje, że Mercedes nie całkiem jeszcze potrafi sprostać oczekiwaniom młodszych właścicieli. Mimo że system Comand ma kilka funkcji online’owych, zadziałają one tylko jeśli Twój telefon komórkowy jest sprzężony Bluethootem z dość rzadkim protokołem DUN (Dial Up Network). Nam udało się za pomocą aplikacji na Androida wejść poprzez smartfona Samsung Galaxy S3 na portale informacyjne i prognozujące pogodę. Ale posiadacze iPhone’ów na razie nie mają się co cieszyć, bo zestaw „Drive Kit Plus” na iPhone’a ma być dostępny na początku 2013 roku i dopiero wtedy strony internetowe będzie można wyświetlać na ekranie komputera pokładowego nowej Klasy A. Jeśli nie zamierzasz zamawiać systemu Comand za 14 968 złotych, zdecyduj się na radio z monitorem „Audio 20”, które może współpracować np. z w miarę niedrogą nawigacją Beckera.