Wyjątkowo rzadko zdarza się, że możemy to napisać, ale dzisiaj właśnie możemy: oto test, jakiego nie było. Samochód z napędem elektrycznym staje naprzeciw spalinowego. Wymiary i rodzaje nadwozi są praktycznie takie same, przeznaczenie aut właściwie identyczne, moce silników niemal
równe (w każdym razie sa takie w 99,9 procent sytuacji na drodze), a ceny – bardzo zbliżone.
Mercedes-AMG GT 63 S 4-Door vs. Porsche Taycan Turbo S - Wyzwanie rzucone całemu światu
Silnik Mercedesa przy pełnym otwarciu przepustnicy skończy rozwijać moc dopiero razem z końcem świata
Debiut Taycana został mocno przyspieszony przez błahą historię, kiedy to kilka silników grupy VW wydmuchiwało o parę cząstek tlenków azotu za dużo i przyczepiła się do tego jakaś agencja ochrony środowiska. Koncern szybko zadecydował, że skoro za chwilę zaczną przychodzić wezwania z prokuratury, to równolegle z ich odbieraniem trzeba ratować wizerunek, najlepiej poprzez ucieczkę do przodu. Jednym z bardziej spektakularnych efektów tej ucieczki jest właśnie Taycan.
Został dopracowany jak każde Porsche i przez ludzi takich jak my na wszystkich kontynentach bywa określany mianem najlepszego samochodu elektrycznego świata. Bo nie ma co owijać w bawełnę – Taycan nie rzuca wyzwania ani Tesli, ani żadnej innej marce czy pojedynczemu modelowi. Rzuca je całemu światu.
Świat na szczęście wciąż ma w garażu urządzenie o nazwie silnik V8, w dzisiejszych czasach zwykle występujące z dwiema turbosprężarkami w kaburach, dzięki czemu rozwija moce, o jakich jeszcze nie tak dawno poza topowymi klasami sportu motorowego nawet nie było słychać. Jeden z najlepszych silników tego typu został stworzony przez AMG – i przy okazji zamontowany w jednym z najlepszych podwozi, jakie wyszło z rąk inżynierów z Affalterbach, czyli w czterodrzwiowym Mercedesie-AMG GT.
![]() |
|
![]() |
![]() |
Mercedes-AMG GT 63 S 4-Door vs. Porsche Taycan Turbo S - futurystyczny kontra elegancki
Za kierownicą Porsche Taycana wszystko dzieje się tak szybko, jakby ktoś nagle wepchnął cię do przyspieszonego filmu
Sylwetki Taycana i czterodrzwiowego AMG GT są bardzo podobne, ale technicznie rzecz biorąc, Porsche jest sedanem, a Mercedes hatchbackiem. Inny jest styl nadwozi – Taycan wygląda futurystycznie, ma stosunkowo krótki i płaski przód, chociaż nawet pozbawione wszelkich emblematów nadwozie Porsche byłoby nie do pomylenia z jakimkolwiek autem innej marki. Mercedes jest z kolei elegancki, ma wydłużoną sylwetkę i charakterystyczny, obły tył, z którego nie wystaje zderzak. Ten oryginalny tył ma już kilka modeli Mercedesa, ale płacą za to cenę, jaką jest wysoko znajdujący się próg bagażnika, w wypadku tego modelu na wysokiści ud. To klasyczny przykład, kiedy cecha praktyczna zostaje poświęcona w imię wyglądu. Mercedes kontynuuje też chlubną tradycję umieszczania logo AMG na czym tylko się da – w GT można je znaleźć na nadwoziu i zaciskach hamulców (co zrozumiałe), na każdej obręczy koła (co zaczyna być komiczne), na każdej końcówce wydechu (komedia na całego), na progach, na fotelach, na każdym (!) dywaniku, na przełączniku skrzyni biegów, na kierownicy i żeby mimo to nie zapomnieć czym jedziemy – jest ono non stop wyświetlane na obrotomierzu.
Różne są style wnętrz obydwóch aut – prosta kabina Porsche kontra deska rozdzielcza Mercedesa, na której dzieje się tyle, że nie wiadomo, na czym zatrzymać wzrok. Ilość miejsca jest bardzo zbliżona zarówno z przodu, jak i z tyłu, a główna różnica polega na tym, że w AMG GT siedzi się o dobrych kilka centymetrów wyżej, co jest wyraźnie odczuwalne. Wspólne jest też to, że obydwa auta rezygnują z jednej z najbardziej niemieckich cech, jaką jest wygoda obsługi – Porsche na rzecz dotykowego ekranu sterowania klimatyzacją, Mercedes zaś montując gładziki do obsługi systemu multimedialnego; obydwa rozwiązania są zwyczajnie irytujące.
Komentarze