Kiedy Mercedes W126 w wersji SEC debiutował w 1981 roku na salonie samochodowym we Frankfurcie, jego designer, Bruno Sacco, popijał dobrego szampana i patrzył z satysfakcją, jak tłumy zwiedzających podziwiają jedno z najpiękniejszych coupé nie tylko w historii Mercedesa, ale w motoryzacji w ogóle.Na mieście SEC robi większe wrażenie niż nowe Mercedesy
Nothing but the best
„Albo najlepsze, albo nic" – to hasło przyświecało w pracy nie tylko Gottliebowi Daimlerowi, ale i Brunowi Sacco. Choć uważa się, że jego dziełem życia jako stylisty jest Mercedes 190, my jesteśmy innego zdania. Kiedy W126 SEC pojawił się na rynku, był synonimem tego, co najlepsze – wszak bazował na najlepszym wówczas samochodzie świata – Mercedesie S. Coupé było ponadczasowym miksem niemieckiej solidności i włoskiego piękna, które, nawet jeśli się starzeje, to zjawiskowo.560 SEC, którego pięć lat temu Pan Jerzy sprowadził z USA, to model z 1988 r.
![]() |
|
W latach 80. w zasadzie nie było bardziej luksusowej kabiny | |
![]() |
![]() |
Automatyczna skrzynia ma cztery przełożenia, w normalnym trybie zmienia biegi | Pas jest podawany przez specjalny wysięgnik |
Wyposażenie auta robi wrażenie nawet dzisiaj – pełna elektryka foteli (i elektrycznie regulowane zagłówki) z pamięcią i podgrzewaniem, klimatyzacja, tempo- mat, a nawet klakson o zmiennych tonach (bo w mieście nie wypada trąbić zbyt głośno). Do tego bajer w postaci elektrycznie „podawanych” pasów bezpieczeństwa, a na deser samopoziomujące tylne zawieszenie. Wspaniałym detalem są również rasowo wyglądające drzwi bez ramek z opuszczanymi bocznymi szybami (wszystkimi!).
Komfort ponad wszystko
SEC miał być najwygodniejszym na świecie pożeraczem kilometrów. I to czuć od chwili, kiedy usiądzie się w fotelu – nawet po latach zapewnia po prostu nieziemski komfort. Poza tym w naszych oczach jest dziełem sztuki – jak np. skórzany barokowy fotel z muzeum. Zapachu wnętrza nie da się porównać do żadnego współczesnego – to mieszanka skóry, drewna i wytwornego luksusu.
Siedzenia można opuścić dość nisko, kierownicę reguluje się elektrycznie, tu jeden zgrzyt: tylko w pozycji góra-dół.
![]() |
JERZY LEŚNIAK - właściciel SEC-a W swoim garażu parkuje też innego Mercedesa – SL-a R107 z 1972 r. (w wersji 420 z V8). Podobnie jak SEC, SL przypłynął do Polski z USA, a do życia jest przywracany w sprawdzonym zakładzie w Librantowej koło Nowego Sącza. |
Jeszcze słowo o kierownicy – na początku ma się wrażenie, że jest o dwa rozmiary za duża, jednak to cecha wspólna wszystkich Mercedesów z lat 80. i 90. Tak naprawdę rozmiar kierownicy jest w sam raz, a ją samą wyposażono w poduszkę bezpieczeństwa. Wnętrze auta Pana Jerzego jest oryginalne w 99% – jedyny dodany element to radio marki Sony, jednak utrzymane w klimacie (pochodzi z początku lat 90.). Z fabryki auta wyjeżdżały z radiem marki Becker.
Kiedy 5,5-litrowa V-ósemka zaczyna pracować na zimno, we wnętrzu czuć wibracje, ale po osiągnięciu temperatury roboczej tylko strzałka obrotomierza informuje nas o tym, że silnik rzeczywiście działa. „Ile to pali?”
– pytam właściciela, zanim ruszę. „Po mieście? Dwójka z przodu. Na szczęście zbiornik paliwa pomieści 90 litrów”. W trasie da się osiągnąć około 15 litrów na setkę.