Zamknij oczy i wyobraź sobie świat, w którym stać Cię na wszystko. Przed Twoim domem właśnie zaparkował nowiutki Mercedes SLS AMG w wersji Roadster, z klasycznym miękkim automatycznie składanym dachem, za którego zapłaciłeś pond milion złotych. Ponad, bo do auta za 926 500 zł w wersji "podstawowej" postanowiłeś dorzucić kilka dodatków z długiej listy opcji. Tylko cztery z nich - ceramiczne tarcze hamulcowe, elementy wykończenia wnętrza wykonane z włókna węglowego, kute 10-szprychowe obręcze aluminiowe lakierowane na czarny mat i ze srebrnym rantem oraz system nagłaśniający Bang&Olufsen Beo Sound - kosztowały Cię tyle, ile wydałbyś na nowego Mercedesa klasy C. Ale Ty nie potrzebujesz drugiego auta.
Systemu nagłaśniającego klasy high-end ani nawet low-end też nie. Wystarczy raz uruchomić seryjny sprzęt audio SLS-a, jakim jest... silnik i układ wydechowy, aby nie chcieć słuchać muzyki z głośników. W ekstremalnych wypadkach, podczas dynamicznej jazdy, delektowanie się muzyką byłoby zresztą niemożliwe. 8-cylindrowa jednostka napędowa tego auta - ręcznie składana przez jednego ze specjalistów z AMG, co potwierdza on podpisem wygrawerowanym na silniku - potrafi "zakrzyczeć" nie tylko muzykę, ale nawet myśli kierowcy. W SLS-ie sprzęt grający może służyć, co najwyżej, za zestaw głośnomówiący do telefonu. Przy takim koncercie, jaki serwują silnik i układ wydechowy - od złowrogiego grzmotu na dzień dobry, przez chrapliwy bulgot podczas przyspieszania, aż po serię donośnych eksplozji w tłumikach towarzyszącą odjęciu gazu - nie ma takiej rozmowy, która nie mogłaby zaczekać do końca "przedstawienia". W porównaniu z odgłosem pracy jednostek napędowych nawet w usportowionych samochodach, dźwięki serwowane przez SLS-a są nie z tego świata.
Jednostka napędowa w SLS-ie nie jest zwyczajnym silnikiem, tyle że większym niż w innych autach. To dzieło sztuki inżynierskiej, najmocniejszy montowany seryjnie wolnossący 8-cylindrowiec na świecie, kochający wysokie obroty. Przy 6800 obr/min uzyskuje maksymalną moc, wynoszącą 571 KM. Maksymalny moment obrotowy jest do dyspozycji przy 4750 obr/min. Niewiarygodnej siły ciągu, która plecy wbija w oparcie fotela, a głowę łączy na stałe z zagłówkiem niewidoczną opaską, kierowca i pasażer mogą doświadczać od startu aż do mety obrotów wału korbowego. Mogą, jeśli kierowca zbyt swobodnie podejdzie do operowania prawym pedałem. Na gaz silnik SLS-a reaguje tak spontanicznie, jak jednostki napędowe aut wyścigowych. Już od 2000 obr/min V-ósemka dysponuje momentem obrotowym ponad 500 Nm i każde zbliżenie pedału przyspieszenia do podłogi tylko o milimetr natychmiast znajduje odzwierciedlenie w reakcji silnika.
Prowadząc SLS-a, skoncentrowanym trzeba być maksymalnie i bez przerwy. Nie tylko dlatego, że drogę i świat ogląda się z bardzo nietypowej perspektywy - z 4,6 m długości samochodu przed sobą ma się aż 3 metry. Ponadto, kierowca siedzi ekstremalnie nisko, tuż nad ziemią. Tak nisko, jak nie siedzi się w zbyt wielu autach na świecie. Przy wysokości SLS-a, wynoszącej zaledwie 1,26 metra, w fotelach wygodnie mogą rozgościć się osoby o wzroście do dwóch metrów. Oswojenie się z szerokością samochodu - która sięga prawie dwóch metrów - również wymaga czasu.