Dumne firmy nigdy nie przyznają się do błędów, a wśród dumnych najbardziej dumny jest Mercedes. Dlatego oficjalnie poprzedni model klasy E nie miał żadnych kłopotów, ani technicznych, ani z jakością. A jednak z jakiegoś powodu dziś Mercedesy nie są uważane za auta kuloodporne, jak kiedyś były. Zapytajcie taksówkarzy.
Po takich a nie innych przygodach z jakością poprzedniego modelu Mercedes wyraźnie czuje presję, żeby dawnej świetności przywrócić blask, a kto się do tego nadaje lepiej niż flagowa klasa E? I sądząc po wnętrzu pudła nie ma. Tworzywa, materiały, wykończenie - i na oko, i w dotyku - wyglądają "bogato", łączenie poszczególnych elementów jest idealne, przełączniki działają z odpowiednim klikiem, skórzana tapicerka pachnie po niemiecku, drzwi zatrzaskują się jak sejf. Kłopoty zewnętrznego świata zostają po tamtej stronie. Sporo świeżości wnosi w wersji Avantgarde bardzo nowoczesna, kontrastowa kolorystyka (ciemna deska rozdzielcza, jasne fotele), z ozdobnymi listwami z czarnego drewna. Jeśli geriatryczne beże i brązy Mercedesa odchodzą do przeszłości, tym lepiej. Tylko co na to tradycyjni klienci? Dla nich pozostaje wersja Elegance.
Na konsoli Mercedes zastosował swój prosty i pomysłowy zabieg ze zdublowanymi elementami obsługi. Do wyboru jest klasyczna klawiatura przełączników albo wielofunkcyjny kontroler systemu Comand. Nam o niebo bardziej przypada do gustu ten drugi, głównie za sprawą świetnej struktury menu, umożliwiającej szybkie przeskakiwanie między poziomami systemu i dostęp do poszczególnych funkcji. Poddasze konsoli środkowej skrywa 7-calowy ekran, natomiast przełączniki klimatyzacji tym razem zjechały na parter. Nowy zestaw zegarów jest utrzymany w stylu znanym z poprzedniego modelu, z obciętą wskazówką prędkościomierza, żeby nie zasłaniała wielofunkcyjnego wyświetlacza.
Bezimienny ktoś na serio przyłożył się do dopracowania detali. Za samo dociąganie pasów bezpieczeństwa tuż po zapięciu należy się piątka z plusem (chodzi o zlikwidowanie luzów na odcinku leżącym na miednicy; pewnie z badań wyszło, że 99 procent kierowców nie wie, że trzeba o to samemu zadbać). Albo dyskretne podświetlenie wnętrza. Albo funkcja "hold", czyli samoczynne przytrzymywanie hamulców podczas postoju, kiedy automat pozostaje w pozycji "drive", żeby nie trzeba było trzymać stopy na hamulcu.
Nie próbowaliśmy tego w domu, ale nie mamy żadnych wątpliwości - z zawiązanymi oczami, z przysłoniętymi uszami, czując samochód tylko dłońmi, plecami i stopami, już po paru sekundach jazdy nabierasz stuprocentowej pewności, że to jest Mercedes, i to właśnie klasy E. Kombinacja pozycji za kółkiem, leniwych reakcji auta na ruchy kierownicą, przyspieszania bez wysiłku, zmiany biegów dokładnie w tych momentach kiedy trzeba i intuicyjnego wyczucia hamulców - tego nie ma żadna inna limuzyna.
Komentarze
~wirecki, 2010-05-03 18:07:27
~Mariusz, 2009-08-15 14:26:26
vonsippen, 2009-06-08 23:29:21
auto motor i sport, 2009-06-03 11:07:00
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?