Świat lubi małe w coraz to bardziej różnych formach. Małe i najmniejsze miejskie samochody tłoczyły się w dużej liczbie niemal od zawsze, teraz zaś coraz większy ścisk zaczyna panować także wśród najmniejszych vanów, których peleton powiększył się właśnie o Fiata 500L i Forda B-Maxa. Do towarzystwa dorzucamy im Citroëna C3 Picasso i Opla Merivę.
Małe nadwozie – duże wnętrze
Cała czwórka w stosunkowo niedużym formacie nadwozia zamyka więcej niż sporo przestrzeni. Najstarszy w tym gronie Citroen C3 Picasso utrzymuje dwubryłową formułę nadwozia, z dość długim przodem, charakterystyczną przednią szybą z podwójnymi słupkami oraz atrakcyjnymi proporcjami resoraka. Duże, szerokie reflektory „definiują” twarz C3 Picasso, a pokaźne relingi dachowe mają podkreślać użyteczność.
Z kolei Opel Meriva i Ford B-Max, ze swoimi jednobryłowymi, pudełkowatymi nadwoziami, są jak pomniejszone wersje klasycznych, dużych vanów. Ich pokrywy silnika oraz przednie szyby są nachylone pod tym samym kątem, a mocno wysunięte ku nadkolom przednie słupki oraz mocno nadmuchane kabiny starają się zakomunikować, że we wnętrzu auta jest bardzo dużo powietrza.
Najwięcej oryginalnego stylu wwozi do klasy minivanów bez wątpienia Fiat 500L. Nie trzeba znać jego nazwy, żeby zobaczyć jak bardzo stylizacja nadwozia nawiązuje do małej „pięćsetki”, przy czym 500L w rzeczywistości jest autem o przynajmniej dwa rozmiary większym. Z blisko 4,2-metrowym nadwoziem, 2,6-metrowym rozstawem osi i bardzo przestronną kabiną, 500L mógłby śmiało uchodzić za auto klasy kompakt.
Najmniejsze vany to dziś jedne z najbardziej uniwersalnych aut – świetne i do miasta, i w trasę
Słowo klucz – funkcjonalność
To samo dotyczy zresztą pozostałych – w wypadku każdego z tych aut określenie „małe” to tylko pochodna klasycznej klasyfikacji. Przy współczesnym poziomie upakowania oraz wykorzystania przestrzeni małe przestało być małe; wystarczy rzut oka na przestronne kabiny pasażerskie z bardzo dobrym dostępem do wnętrza, pojemność bagażników i znakomite możliwości ładunkowe.
Natomiast rywalizacja idzie na całego pod względem funkcjonalności. Cała czwórka prześciga się w ułatwianiu życia kierowcy uśmiechając się zestawami schowków, kieszeni, uchwytów, półeczek i praktycznych rozwiązań. Dla kogoś, kto te rzeczy uważa za główne atrybuty samochodu, będą to prawdopodobnie najlepsze auta świata. Do schowków Citroëna można zapakować mały bagażnik, a na deser C3 Picasso oferuje największą przestrzeń ładunkową – po złożeniu oparć tylnych siedzeń pozwalając przewieźć półtora metra sześciennego bagażu.
Taką samą przestrzeń bagażową ma też Opel; dodatkowo, tylne siedzenia Merivy są przesuwane niezależnie od siebie, a ich znakomity system składania daje idealnie płaską podłogę bagażnika.
Fiat sumuje liczbę schowków 500L i wychodzi mu 22, co oznacza, że na co dzień można by się obejść bez korzystania z bagażnika. Do tego dochodzą przesuwana kanapa o regulowanym kącie nachylenia oparcia i kładzione na płasko oparcie fotela pasażera. Lista małych udogodnień jest też w zasadzie kompletna w wypadku Forda, ten jednak rezygnuje z udziału w wyścigu bagażników – przestrzeń bagażowa B-Maxa standardowo wynosi bowiem tylko 318 litrów.
Razem z Oplem, Ford przenosi natomiast pojedynek na udogodnienia do kolejnego wymiaru, oferując bardzo oryginalne sposoby otwierania tylnych drzwi – przy czym w obu wypadkach jest to coś, co rzeczywiście poprawia funkcjonalność. Meriva ma tylne drzwi typu „kurołapka” – czyli otwierane do tyłu niezależnie od przednich. Przede wszystkim ułatwiają one dostęp do wnętrza – z niemal kątem prostym otwarcia, miejsce z tyłu zajmuje się wyraźnie łatwiej; znacznie łatwiej też, stając twarzą w kierunku oparcia tylnych siedzeń, montuje się fotelik dziecięcy – co w aucie tego typu ma duże znaczenie.