Jeśli producenci tak cenionych aut terenowych, jak Pajero i Patrol niemal jednocześnie wprowadzają do sprzedaży crossovery/ SUV-y/dziwolągi* (*- niepotrzebne skreślić) takie jak ASX i Juke, coś musi być na rzeczy. Zwyczajne auta sprzedają się coraz słabiej, niezwyczajne - tylko słabo. Jeśli spora część nabywców ma dość grzecznych kompaktów i woli auta, których jeszcze kilka lat temu nie było na motoryzacyjnej mapie świata, niech mają czego chcą. Klient nasz pan.
Z zalet ASX-a i Juke'a, takich jak nieco większy prześwit czy większe kąty natarcia i zejścia, w porównaniu na przykład z Golfem, trudno zrobić użytek w mieście. Każdy centymetr więcej wysokości nadwozia oddala za to środek ciężkości auta od ziemi, co niemal bezpośrednio pogarsza dynamikę jazdy i wymaga zastosowania sztywniejszego zawieszenia, które da radę powstrzymać przechyły nadwozia. Sztywniejsze zawieszenie równa się gorszy komfort resorowania. I tyle w temacie wyższości konstrukcji niezwyczajnych nad zwyczajnymi. Oprócz wrażenia, jakie jeszcze przez chwilę będzie można zrobić na innych użytkownikach dróg, pokazując się w mieście za kierownicą Mitsubishi ASX-a i Nissana Juke'a, ich konstrukcje i nadwozia nie są nośnikami zalet, o których motoryzacyjny świat dowiadywałby się po raz pierwszy. I wszystko jasne.
Chociaż na długość ASX przerasta Juke'a tylko o 16 cm, pod względem przestronności kabiny, szczególnie z tyłu, oraz pojemności bagażnika crossover Mitsubishi gra w innej lidze niż crossover Nissana. Z 16 cm aż 14 przypada na różnicę wielkości rozstawu osi. Pod tym względem ASX to kompakt, a Juke - jeszcze maluch. Z pojemnością bagażnika jest identycznie - 442 l w ASX-ie to wynik bardzo dobry, 251 l w Juke'u - słaby nawet jak na malucha (Fabia - 315 l; C3 - 300 l; Fiesta - 295 l). Tylko z przodu w Nissanie wystarcza miejsca we wszystkich kierunkach. Niestety, fotele nie są ani tak obszerne, ani tak wygodne jak fotele w Mitsubishi. Najbardziej irytuje to, że po dotknięciu głową zagłówka, prowadnice wewnątrz oparcia... masują plecy. W kabinie ASX-a kierowca i pasażerowie czują się jak w większym aucie. Zasługa w tym nie tylko foteli, ale także przestronności wnętrza z przodu i z tyłu. Tył Mitsubishi jest ścięty pionowo jak w kombi, tył Nissana - pochylony jak w hatchbacku. Pasażerowie tylnej kanapy ASX-a mają sporo miejsca na kolana i zadowalająco nad głową. W Juke'u wystarczająco jest tylko miejsca na nogi. Głowa zanim dotknie zagłówka, trafia w sufit. Zagłówek o mikroskopijnej regulacji wysokości, który ma chronić kręgi szyjne podczas wypadku, może zamienić się w gilotynę.
Już od momentu uruchomienia silników słychać, że kabiny obu aut wyciszono wedle odmiennych standardów. W Nissanie pracy jednostki napędowej na biegu jałowym trzeba się domyślać. Jej odgłosy docierają do wnętrza dopiero po wprowadzeniu silnika na wyższe obroty. Pracujący silnik Mitsubishi daje pasażerom ASX-a po uszach z chwilą obudzenia go do życia. Wraz ze wzrostem obrotów jest tylko gorzej. Silnik gra pierwsze skrzypce aż do momentu, w którym podczas jazdy do głosu dochodzi szum powietrza, opływającego nadwozie auta. Już przy 130 km/h na autostradzie, w ASX-ie odechciewa się słuchać muzyki czy prowadzić rozmowę z pasażerami.