Na początek bomba. Od teraz Evo ma być grzeczniejsze, wygodniejsze i bardziej codzienne. W wyposażeniu wysokiej klasy sprzęt audio, 30-gigabajtowy twardy dysk i reflektory doświetlające zakręty. Wyrafinowanie zamiast dzikości.
Tym, którzy będą załamywać ręce, że kolejna ikona dziadzieje i że świat już zupełnie zszedł na psy, zwracamy uwagę, że podobną rzecz robi Subaru w wypadku najnowszego STI. Wyższa jakość, lepsze wyciszenie wnętrza i bogatsze wyposażenie to jeszcze nie tragedia. Mitsubishi samo przyznaje, na czym polega problem: od piętnastu lat Evo stawało się coraz bardziej dzikie, natomiast zwykły Lancer coraz nudniejszy. Były to więc jakby dwie oddzielne marki. Klienci Evo nie kupowali Mitsubishi, lecz Evo, którego legenda nie miała przełożenia na popularność zwykłych wersji.
Poza tym ikona nie całkiem schodzi na psy. Jest dostępna wersja RS, odciążona i z pięciobiegową (bo szóstka się nie mieści) przekładnią mechaniczną. Ten hardcore'owy model posłuży jako baza dla rajdówki grupy N.
Na drodze Evo wciąż robi wrażenie. Podziurawiony wlotami i wylotami powietrza, ze spuchniętymi błotnikami i wielkim tylnym skrzydłem, Lancer wygląda jakby urwał się prosto z oesu. Przy masie własnej wynoszącej 1,6 tony nie jest lekki, chociaż kuracja odchudzająca sięgnęła gdzie się dało - np. w topowej wersji MR kute obręcze marki BBS w sumie oszczędzają 3,7 kg, natomiast tarcze hamulcowe Brembo "zdejmują" z każdego koła po 1,3 kg.
Pod maską - gruntownie zmodyfikowana odmiana dwulitrowego silnika, opracowanego wspólnie z Chryslerem i Hyundaiem. Otrzymał on turbosprężarkę z podwójnym kanałem doprowadzającym spaliny oraz układ zmiennych faz rozrządu MIVEC dla zaworów dolotowych i wylotowych. Maksymalny moment obrotowy jest wyższy (366 Nm w porównaniu z 355 poprzedniego Evo) jest go też więcej na niższych obrotach. Największa nowinka techniczna to zautomatyzowana przekładnia z dwoma sprzęgłami. Ultraszybka, z ręcznym trybem zmiany biegów (dźwignia lub łopatki à la F1) - jest gadżetem, który w wypadku nieumiejętnego ostrego ruszania uratuje życie sprzęgłu.
Ciekawe jest to, co Mitsubishi zrobiło z automatycznym trybem pracy przekładni Twin Clutch SST. Niemal wszystkie zautomatyzowane/automatyczne skrzynie spóźniają się z redukcjami. Ale nie dzieło Mitsubishi, które w trybie Sport w 99 przypadkach na sto trafia w dziesiątkę, redukując w chwilach, w których Ty byś to zrobił, czyli przed wejściem w zakręt a nie w skręcie albo przy wyjściu. Robi wrażenie.
Komentarze
~Samuraj, 2011-07-18 01:38:36
84styleFury, 2011-07-17 21:10:21
auto motor i sport, 2008-05-30 13:53:23
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?