Efekt osiągnięty! Mitsubishi Lancer nie pozostawia już nikogo obojętnym. To auto wzbudza emocje - u jednych wywołuje zachwyt, inni odwracają się do niego plecami. Najbardziej kontrowersyjny jest przód z osłoną chłodnicy typu Jet Fighter, przypominającą maskę Lorda Vadera z "Gwiezdnych wojen". Jeśli ktoś myśli, że skrywa się za nią czarny charakter, niczym w Evo (i filmie), to się mocno zdziwi, słysząc dźwięki typowe dla silnika wysokoprężnego, miast ostrego brzmienia doładowanego benzyniaka.
140-konny turbodiesel ma jedną podstawową wadę - jest zbyt głośny, szczególnie "po przebudzeniu". I nie ma w tym nic dziwnego, bo to stary znajomy (wyposażony w klekoczące pompowtryskiwacze), a ostatnio też szlagier eksportowy koncernu VW. Różnica polega na tym, że w Mitsubishi, zamiast TDI, zwie się DI-D. Poza tym, silnik ten wykazuje się w Lancerze wszystkimi znanymi zaletami - jest dynamiczny, elastyczny i oszczędny. Z pierwszą "setką" rozprawia się w 9,4 s (uzyskuje czas o 0,2 sekundy lepszy niż deklaruje producent, i to na oponach zimowych!), a przyspieszanie kończy przy 207 km/h. Na lepsze samopoczucie kierowcy "pracuje" wtedy wskazówka prędkościomierza, oscylująca wokół 220 km/h - tak duże są bowiem przekłamania licznika.
Maksymalny moment obrotowy o wartości 310 Nm silnik uzyskuje przy 1750 obr/min, ale pazury zaczyna pokazywać już od około 1500 obr/min. Kłuje nim tak- że podczas prób elastyczności, szczególnie przy przyspieszaniu od 60 do 100 km/h i od 80 do 120 km/h na czwartym i piątym biegu. Wyniki, odpowiednio 6,3i 8,4 oraz 6,7 i 8,6 sekundy, są nawet lepsze od tych, którymi legitymuje się kompaktowe BMW 120d ze 163-konnym turbodieslem. Jednostka napędowa Lancera najlepiej czuje się w średnim zakresie obrotów, ale wcale nie protestuje przed przykręcaniem śruby. W trasie, gdy jest przyciskana do muru, zużycie paliwa nigdy nie przekracza 8 l/100 km. Przy oszczędnej jeździe można "zejść" do 5,2 l/100 km.
Jak na auto napędzane turbodieslem, skok pedału gazu jest wręcz minimalny i ma dwa położenia - wszystko albo nic, lub, jak kto woli, zero albo jeden. Oznacza to, że od kierowcy wymagane jest spore wyczucie w prawej stopie, by "japończykiem" dało się jeździć na pół gwizdka.
Komentarze
~Krs, 2009-08-27 14:11:50
~Mariusz, 2008-02-21 22:57:56
~zloty666, 2008-02-19 20:46:01
auto motor i sport, 2008-02-19 09:51:49
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?